Autor: James Dashner
Tytuł: Próby ognia
Oryginalny tytuł: The Scorch Trials
Seria: Więzień labiryntu
Tom: II
Przekład: Agnieszka Hałas
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 420
Nikt nie lubi być kontrolowanym. Lubimy
być niezależni, gotowi popełniać błędy, aby się na nich uczyć
i przestrzegać przed kolejnymi omyłkami. Niestety w życiu tak
bywa, że zawsze znajdzie się ktoś, kto chce dla nas najlepiej i
wiecznie podcina skrzydła, byśmy nie wznieśli się zbyt wysoko.
Ignoruje nasze zdanie, puszcza je mimo uszu. Ustawia nasze życie po
swojemu, a my niszczymy się pod tą toksyczną skorupą
nadopiekuńczości.
A jakby to było, gdyby kontrolowanie
naszych zachowań oraz słów było czymś ważnym? Jak byśmy
zareagowali na wieść, że jesteśmy wystawieni na wszelkie próby,
aby pomóc ludzkości powrócić do wcześniejszej wersji
egzystencji na ziemi? My tego nie wiemy, ale dowiemy się, jak
zareagowali na to oni.
Thomas i pozostali Streferzy niezbyt
długo cieszyli się z odzyskanej wolności. Po krwawej walce z
Buldożercami oraz udanej ucieczce z wnętrza Labiryntu mieli
nadzieję, że to już koniec eksperymentów i od tego czasu
będą żyć w spokoju. Mylili się.
DRESZCZ przygotował dla nich kolejną
niespodziankę, która nie należy do najprzyjemniejszych. Po
tajemniczym zniknięciu Teresy oraz przykrym przedstawieniu Thomas i
jego przyjaciele muszą przystąpić do kolejnej próby.
Zostają zmuszeni do opuszczenia tymczasowej kryjówki i
wyruszenia w głąb Pogorzeliska. Ich największymi wrogami będą
srogie temperatury, nieprzewidywalna pogoda, ale również
Poparzeńcy – ludzie zarażeni Pożogą wyniszczającą umysł,
przez co człowiek zaczyna wariować.
Chłopak wie, że nie będzie lekko.
Wewnątrz Labiryntu mogli liczyć na żywność, względne
bezpieczeństwo oraz miejsce do wypoczynku, a teraz wyruszą w
nieznane sobie tereny. Aby przeżyć Streferzy muszą ze sobą
współpracować, chociaż wiadomo, że będą pojawiać się
chwile zwątpienia. Dodatkowo Thomas nie umie przyswoić do siebie
tego, do czego odważyli się ludzie z DRESZCZu. Ta wiadomość
spędza mu sen z powiek, ale postanawia nie poddawać się i, wraz z
pozostałymi, podjąć się wyzwania.
Czy Streferzy dadzą radę wypełnić
wolę tych, którzy testują ich wytrzymałość na różne
bodźce? Jak Thomas zniesie rozłąkę z Teresą, z którą
łączy go więcej, niżeli myślał? A co, jeżeli Poparzeńcy
postanowią pokrzyżować im plany? I nie tylko oni?
Walcz albo giń, ewentualnie wykorzystaj
swoją wiedzę, bo nigdy nie
wiadomo, co przyniesie kolejny dzień.
Po przeczytaniu [Więźnia labiryntu]
zastanawiałam się, czy warto sięgać po kolejny tom. Obawiałam
się kolejnego rozczarowania, jednak [Próby ognia] kusiły
swoim grzbietem, przez co powiedziałam: Raz się żyje! Otworzyłam
książkę i – po raz kolejny – pozwoliłam się poprowadzić
historii napisanej przez Jamesa Dashnera. Tylko czy to była moja
próba ognia? Walczyłam ramię w ramię z głównym
bohaterem? A może dałam się zabić, i to z przyjemnością?
„Jedyne, co wam powiem, to że czasem to, co widzicie nie jest prawdziwe, a czasem prawdziwe jest to czego nie widzicie.”
Tym razem nie umiałam wciągnąć w
fabułę. Przechodziłam straszne męczarnie podczas czytania, jednak
nuda wiała z każdego rozdziału. Miałam nadzieję, że to szybko
minie, autor wrzuci mnie w wir wydarzeń... Jakże się myliłam!
Minęło ponad sto stron, a ja nadal zastanawiałam się, czy autor
czasem nie wypalił się, jednak postanowił nie zawieść swoich
fanów, pisząc dalej. Dopiero w połowie książki (prawie)
zaczęłam odczuwać klimat tamtego okrutnego świata. Uważam
jednak, że to o kilkadziesiąt rozdziałów za późno.
Poza tym miałam wrażenie, że niektóre akcje były tak
sztuczne i banalnie opisane, iż nawet zupki chińskie sprawiają
przy nich wrażenie naturalnego pożywienia pozbawionego chemii.
Jedyne, co umiałam sobie wyobrazić to te wysokie temperatury, bo
tego lata mogliśmy się poczuć ten skwar wykradziony z wnętrza
[Prób ognia]. No i końcówka, która wcale nie
wcisnęła mnie w fotel, bo już dawno to przewidziałam.
W tej części Thomas wydawał mi się
jeszcze gorszy. Jeszcze mogę przeboleć dezorientację i przerażenie
z powodu bycia w całkiem obcym miejscu, gdzie jedynie pamiętasz
swoje imię, ale tutaj autor przeszedł wszelkie granice. Chłopak co
rusz rozpaczał po zniknięciu Teresy. Myślał o niej, szukał jej
wzrokiem. Kiedy nie myślał o tej dziewczynie udawało mu się
„zaimponować” altruizmem i odwagą, jednak w moim mniemaniu
zahaczało to wszystko o głupotę.
Czy bylibyście w stanie zjeść spokojnie w towarzystwie tych,
którzy chwilę wcześniej chcieli cię zabić? Ja na pewno
nie. A dla Thomasa to nie był żaden problem. Mogłabym przytoczyć
jeszcze więcej perełek, ale nie chcę zarzucać was spoilerami. To
byłoby niegrzeczne z mojej strony.
Poza tym miałam wrażenie, że autor
popsuł kreację bohaterów, których poznałam w
pierwszej części, a dokładniej jednego. Mowa tutaj o Minho i jego
perełkach słownych. Może to jest mój błąd i przez swoje
oczarowanie tym chłopakiem nie spostrzegłam jego wad, ale tutaj
było to mocno przesadzone. Bałam się czytać dialogi, gdzie jednym
z rozmówców był Minho, bo z każdym kolejnym miałam
ochotę wrzucić go do worka (wraz z Thomasem) i rzucić na pożarcie
Poparzeńcom. Naprawdę!
Muszę także wspomnieć, że przybyło
parę nowych postaci, ale żadna z nich nie zdobyła mojej sympatii.
Powód? Po prostu każda z nich była tak bezbarwna, że aż
mdła. Chciałabym wspomnieć o kimś z pozytywnym wydźwiękiem, ale
nie potrafię. To przykre, ale prawdziwe.
„Lało jak z cebra, zupełnie jakby Bóg wessał w siebie ocean, a teraz w furii wypluwał im go na głowy.”
Miałam nadzieję, że James Dashner
rzuci mnie na kolana i pokaże, że przy drugim tomie jego
kunszt pisarski wskoczył na wyższy poziom. Niestety tak nie było.
Autor pozostaje w miejscu, a nawet robi krok do tyłu! Czułam się
tak, jakbym miała do czynienia z męską wersją Veronici Roth,
gdzie jej trylogia [Niezgodna] także nie przypadła mi do gustu. Aż
boję się pomyśleć, co mnie czeka w ostatnim tomie. Tak – jestem
masochistką, ale obiecałam sobie, że w tym roku będę czytać
wszystkie książki (jak i serie) do końca. Zobaczymy, czy szybko
zmienię zdanie...
Z serii „rozkminy bluszczyny”:
Zauważyłam, że w prawie każdej książce tego gatunku mamy do
czynienia z silną przedstawicielką płci pięknej oraz słabowitym
przedstawicielem płci brzydkiej. Nowa moda? Poza tym jestem dumna z
pewnego faktu. Chodzi mi tutaj o przyswojenie tego dziwnego slangu,
jakim posługują się tutaj bohaterowie. Sukces!
Podsumowując:
Jeżeli miałabym wskazać książkę,
która jest kontynuację danej serii lub trylogii i wypada
blado, wręcz potwornie blado, przy swojej poprzedniczce – bez
szemrania wymierzyłabym palca w stronę [Prób ognia].
Strasznie męczyłam się przy jej czytaniu i byłam szczęśliwa,
kiedy przeczytałam ostatnie zdanie epilogu. Mogę nawet śmiało
zarzucić hasłem: Jeżeli chcesz wykreować słaby
postapokaliptyczny świat, gdzie postaci używają dziwnych słów
– weź przykład z Jamesa Dashnera. On jest w tym mistrzem!
Moja ocena:
Książki należące do trylogii Więzień
labiryntu
● [Więzień labiryntu] ● [Próby
ognia] ● [Lek na śmierć]
***
Chciałam się wziąć za Więźnia labiryntu, ale Twoja opinia totalnie zbiła mnie z tropu. Sama już nie wiem XD
OdpowiedzUsuńBuziaki,
SilverMoon z bloga Books obsession
nie czytalam cz1 wiec trudno mi cokolwiek napisac ale sama recenzja mowi: wracaj do 1 ale marsz juz!
OdpowiedzUsuńw sensie ze trzeba sie zapoznac z 1 by mowic jakkolwiek o 2 :D
UsuńCzytałam Więźnia i choć lektura była to miła, to nie na tyle, bym rozpływała się w zachwytach i by zachęciła mnie do sięgnięcia po część drugą. Pomyślałam jednak, że chyba wypadałoby poznać ciąg dalszy, a nie urywać serię po pierwszym tomie - ale z tego, co widzę, chyba nie ma to większego sensu. A aż tak na poznaniu dalszych losów bohaterów mi nie zależy, więc zostaje mi tylko podziękować za recenzję. Przynajmniej oszczędzę czas. ;)
OdpowiedzUsuńmedycy nie gęsi, też książki czytają!
Pozostaje życzyć Ci tylko jak najmniejszej ilości tortur przy lekturze Leku na śmierć.
OdpowiedzUsuńW kwestii rozkmin bluszczyny - mogę dopowiedzieć, że kiedyś byłam na jakimś tam panelu poświęconym miedzy innymi kreacjom głównych bohaterów i nadmieniono, że jak kobieta jest w pewnym sensie "męska", samowystarczalna, nie musi jej nikt ratować i ze wszystkim sobie sama radzi, toi jest wszystko ok. Ale jak głównym bohaterem jest facet, wrażliwy i pewnymi elementami cech charakteru uchodzącymi za kobiece, to zostaje zaszufladkowany jako nie męski i spotyka się to z ogólną krytyką. Niestety, w tym przypadku sprawiedliwości nie ma ;) Choć może to się brać z faktu, że taka "męska" kobieta nie denerwuje, zazwyczaj, a niemęski facet może irytować...
Nie czytałam jeszcze żadnej części (wstyd). Muszę to w końcu nadrobić, bo jestem ciekawa czy mi się spodoba :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
bookowe-love.blogspot.com
Mam w planach tą trylogię, ale nie w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńOglądałam fil i bardzo mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://fan-of-books.blogspot.com/
A ja bardzo lubię tę trylogię i każda część podobała mi się tak samo :D
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś w planach całą serię, ale potem stała się popularna tak bardzo, że od samego czytania o niej miałam już dość więc sobie odpuściłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Nie moje klimaty :D
OdpowiedzUsuńMnie już pierwszy tom na kolana nie powalił ;)
OdpowiedzUsuńJa już po "Więźniu labiryntu" byłam rozczarowana. Miałam w planach sięgać po kontynuację, ale powoli mi przechodzi. W ogóle mnie nie interesują losy bohaterów. I podziwiam, że przyswoiłaś slang bohaterów, mnie to okropnie denerwowało...
OdpowiedzUsuńTa książka mi się podobała:) chociaż 3 część w połowie odłożyłam i już nie wróciłam. Ciekawa jestem czy tobie się spodoba :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńhttp://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/?m=0
Znowu zapomniałam hasła do swojego maila i musze pisać komentarz w ten sposób.. Co za życie..
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie jestem pewna czy warto siegać po książki z tej trylogii. Chyba wole obejrzeć ekranizacje :)
O proszę! To chyba pierwsza niepozytywna recenzja tej książki z jaką się spotkałam. Chyba na razie całą serię odłożę w czasie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety trzeci tom jest chyba jeszcze gorszy :(
OdpowiedzUsuńPierwszy tom naprawdę mi się podobał, jednak z każdą następną częścią było tylko coraz gorzej. Na razie mam w planach nową serię autora i szczerze liczę na to, że się na niej nie zawiodę :)
#Ivy pocisnęła "Próby...", a jeszcze nie skończyła trzeciej części - no ładnie. Zastanawiam się, co będzie, kiedy w końcu skończysz tę trylogię :D
OdpowiedzUsuńRozpęta się niezła zawierucha i coś czuję, że książka zasłuży na 1 xD
Ja czytałam PO i podobały mi się o wiele bardziej, niż LnŚ. Wystarczy rzucić okiem na moje recenzje.
Mimo to, spotkanie z Jamesem Dashnerem uważam za ciekawą przygodę i z uśmiechem na twarzy oddałam we wtorek koleżance ostatnią część, którą od niej pożyczałam.
Całuję,
Izzy
Z książkami przy kawie