wtorek, 16 lutego 2016

Próby ognia oczami #Ivy

Autor: James Dashner
Tytuł: Próby ognia
Oryginalny tytuł: The Scorch Trials
Seria: Więzień labiryntu
Tom: II
Przekład: Agnieszka Hałas
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Ilość stron: 420

Nikt nie lubi być kontrolowanym. Lubimy być niezależni, gotowi popełniać błędy, aby się na nich uczyć i przestrzegać przed kolejnymi omyłkami. Niestety w życiu tak bywa, że zawsze znajdzie się ktoś, kto chce dla nas najlepiej i wiecznie podcina skrzydła, byśmy nie wznieśli się zbyt wysoko. Ignoruje nasze zdanie, puszcza je mimo uszu. Ustawia nasze życie po swojemu, a my niszczymy się pod tą toksyczną skorupą nadopiekuńczości.
A jakby to było, gdyby kontrolowanie naszych zachowań oraz słów było czymś ważnym? Jak byśmy zareagowali na wieść, że jesteśmy wystawieni na wszelkie próby, aby pomóc ludzkości powrócić do wcześniejszej wersji egzystencji na ziemi? My tego nie wiemy, ale dowiemy się, jak zareagowali na to oni.
Thomas i pozostali Streferzy niezbyt długo cieszyli się z odzyskanej wolności. Po krwawej walce z Buldożercami oraz udanej ucieczce z wnętrza Labiryntu mieli nadzieję, że to już koniec eksperymentów i od tego czasu będą żyć w spokoju. Mylili się.
DRESZCZ przygotował dla nich kolejną niespodziankę, która nie należy do najprzyjemniejszych. Po tajemniczym zniknięciu Teresy oraz przykrym przedstawieniu Thomas i jego przyjaciele muszą przystąpić do kolejnej próby. Zostają zmuszeni do opuszczenia tymczasowej kryjówki i wyruszenia w głąb Pogorzeliska. Ich największymi wrogami będą srogie temperatury, nieprzewidywalna pogoda, ale również Poparzeńcy – ludzie zarażeni Pożogą wyniszczającą umysł, przez co człowiek zaczyna wariować.
Chłopak wie, że nie będzie lekko. Wewnątrz Labiryntu mogli liczyć na żywność, względne bezpieczeństwo oraz miejsce do wypoczynku, a teraz wyruszą w nieznane sobie tereny. Aby przeżyć Streferzy muszą ze sobą współpracować, chociaż wiadomo, że będą pojawiać się chwile zwątpienia. Dodatkowo Thomas nie umie przyswoić do siebie tego, do czego odważyli się ludzie z DRESZCZu. Ta wiadomość spędza mu sen z powiek, ale postanawia nie poddawać się i, wraz z pozostałymi, podjąć się wyzwania.
Czy Streferzy dadzą radę wypełnić wolę tych, którzy testują ich wytrzymałość na różne bodźce? Jak Thomas zniesie rozłąkę z Teresą, z którą łączy go więcej, niżeli myślał? A co, jeżeli Poparzeńcy postanowią pokrzyżować im plany? I nie tylko oni?
Walcz albo giń, ewentualnie wykorzystaj swoją wiedzę, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzień.


Po przeczytaniu [Więźnia labiryntu] zastanawiałam się, czy warto sięgać po kolejny tom. Obawiałam się kolejnego rozczarowania, jednak [Próby ognia] kusiły swoim grzbietem, przez co powiedziałam: Raz się żyje! Otworzyłam książkę i – po raz kolejny – pozwoliłam się poprowadzić historii napisanej przez Jamesa Dashnera. Tylko czy to była moja próba ognia? Walczyłam ramię w ramię z głównym bohaterem? A może dałam się zabić, i to z przyjemnością?


Jedyne, co wam powiem, to że czasem to, co widzicie nie jest prawdziwe, a czasem prawdziwe jest to czego nie widzicie.”

Tym razem nie umiałam wciągnąć w fabułę. Przechodziłam straszne męczarnie podczas czytania, jednak nuda wiała z każdego rozdziału. Miałam nadzieję, że to szybko minie, autor wrzuci mnie w wir wydarzeń... Jakże się myliłam! Minęło ponad sto stron, a ja nadal zastanawiałam się, czy autor czasem nie wypalił się, jednak postanowił nie zawieść swoich fanów, pisząc dalej. Dopiero w połowie książki (prawie) zaczęłam odczuwać klimat tamtego okrutnego świata. Uważam jednak, że to o kilkadziesiąt rozdziałów za późno. Poza tym miałam wrażenie, że niektóre akcje były tak sztuczne i banalnie opisane, iż nawet zupki chińskie sprawiają przy nich wrażenie naturalnego pożywienia pozbawionego chemii. Jedyne, co umiałam sobie wyobrazić to te wysokie temperatury, bo tego lata mogliśmy się poczuć ten skwar wykradziony z wnętrza [Prób ognia]. No i końcówka, która wcale nie wcisnęła mnie w fotel, bo już dawno to przewidziałam.
W tej części Thomas wydawał mi się jeszcze gorszy. Jeszcze mogę przeboleć dezorientację i przerażenie z powodu bycia w całkiem obcym miejscu, gdzie jedynie pamiętasz swoje imię, ale tutaj autor przeszedł wszelkie granice. Chłopak co rusz rozpaczał po zniknięciu Teresy. Myślał o niej, szukał jej wzrokiem. Kiedy nie myślał o tej dziewczynie udawało mu się „zaimponować” altruizmem i odwagą, jednak w moim mniemaniu zahaczało to wszystko o głupotę. Czy bylibyście w stanie zjeść spokojnie w towarzystwie tych, którzy chwilę wcześniej chcieli cię zabić? Ja na pewno nie. A dla Thomasa to nie był żaden problem. Mogłabym przytoczyć jeszcze więcej perełek, ale nie chcę zarzucać was spoilerami. To byłoby niegrzeczne z mojej strony.
Poza tym miałam wrażenie, że autor popsuł kreację bohaterów, których poznałam w pierwszej części, a dokładniej jednego. Mowa tutaj o Minho i jego perełkach słownych. Może to jest mój błąd i przez swoje oczarowanie tym chłopakiem nie spostrzegłam jego wad, ale tutaj było to mocno przesadzone. Bałam się czytać dialogi, gdzie jednym z rozmówców był Minho, bo z każdym kolejnym miałam ochotę wrzucić go do worka (wraz z Thomasem) i rzucić na pożarcie Poparzeńcom. Naprawdę!
Muszę także wspomnieć, że przybyło parę nowych postaci, ale żadna z nich nie zdobyła mojej sympatii. Powód? Po prostu każda z nich była tak bezbarwna, że aż mdła. Chciałabym wspomnieć o kimś z pozytywnym wydźwiękiem, ale nie potrafię. To przykre, ale prawdziwe.

Lało jak z cebra, zupełnie jakby Bóg wessał w siebie ocean, a teraz w furii wypluwał im go na głowy.”

Miałam nadzieję, że James Dashner rzuci mnie na kolana i pokaże, że przy drugim tomie jego kunszt pisarski wskoczył na wyższy poziom. Niestety tak nie było. Autor pozostaje w miejscu, a nawet robi krok do tyłu! Czułam się tak, jakbym miała do czynienia z męską wersją Veronici Roth, gdzie jej trylogia [Niezgodna] także nie przypadła mi do gustu. Aż boję się pomyśleć, co mnie czeka w ostatnim tomie. Tak – jestem masochistką, ale obiecałam sobie, że w tym roku będę czytać wszystkie książki (jak i serie) do końca. Zobaczymy, czy szybko zmienię zdanie...
Z serii „rozkminy bluszczyny”: Zauważyłam, że w prawie każdej książce tego gatunku mamy do czynienia z silną przedstawicielką płci pięknej oraz słabowitym przedstawicielem płci brzydkiej. Nowa moda? Poza tym jestem dumna z pewnego faktu. Chodzi mi tutaj o przyswojenie tego dziwnego slangu, jakim posługują się tutaj bohaterowie. Sukces!

Podsumowując:
Jeżeli miałabym wskazać książkę, która jest kontynuację danej serii lub trylogii i wypada blado, wręcz potwornie blado, przy swojej poprzedniczce – bez szemrania wymierzyłabym palca w stronę [Prób ognia]. Strasznie męczyłam się przy jej czytaniu i byłam szczęśliwa, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie epilogu. Mogę nawet śmiało zarzucić hasłem: Jeżeli chcesz wykreować słaby postapokaliptyczny świat, gdzie postaci używają dziwnych słów – weź przykład z Jamesa Dashnera. On jest w tym mistrzem!

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Książki należące do trylogii Więzień labiryntu
[Więzień labiryntu] ● [Próby ognia] ● [Lek na śmierć]

Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!

***


18 komentarzy:

  1. Chciałam się wziąć za Więźnia labiryntu, ale Twoja opinia totalnie zbiła mnie z tropu. Sama już nie wiem XD
    Buziaki,
    SilverMoon z bloga Books obsession

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czytalam cz1 wiec trudno mi cokolwiek napisac ale sama recenzja mowi: wracaj do 1 ale marsz juz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sensie ze trzeba sie zapoznac z 1 by mowic jakkolwiek o 2 :D

      Usuń
  3. Czytałam Więźnia i choć lektura była to miła, to nie na tyle, bym rozpływała się w zachwytach i by zachęciła mnie do sięgnięcia po część drugą. Pomyślałam jednak, że chyba wypadałoby poznać ciąg dalszy, a nie urywać serię po pierwszym tomie - ale z tego, co widzę, chyba nie ma to większego sensu. A aż tak na poznaniu dalszych losów bohaterów mi nie zależy, więc zostaje mi tylko podziękować za recenzję. Przynajmniej oszczędzę czas. ;)

    medycy nie gęsi, też książki czytają!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozostaje życzyć Ci tylko jak najmniejszej ilości tortur przy lekturze Leku na śmierć.
    W kwestii rozkmin bluszczyny - mogę dopowiedzieć, że kiedyś byłam na jakimś tam panelu poświęconym miedzy innymi kreacjom głównych bohaterów i nadmieniono, że jak kobieta jest w pewnym sensie "męska", samowystarczalna, nie musi jej nikt ratować i ze wszystkim sobie sama radzi, toi jest wszystko ok. Ale jak głównym bohaterem jest facet, wrażliwy i pewnymi elementami cech charakteru uchodzącymi za kobiece, to zostaje zaszufladkowany jako nie męski i spotyka się to z ogólną krytyką. Niestety, w tym przypadku sprawiedliwości nie ma ;) Choć może to się brać z faktu, że taka "męska" kobieta nie denerwuje, zazwyczaj, a niemęski facet może irytować...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze żadnej części (wstyd). Muszę to w końcu nadrobić, bo jestem ciekawa czy mi się spodoba :3
    Pozdrawiam ;)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach tą trylogię, ale nie w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam fil i bardzo mi się podobał :D
    Pozdrawiam :)
    http://fan-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bardzo lubię tę trylogię i każda część podobała mi się tak samo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam kiedyś w planach całą serię, ale potem stała się popularna tak bardzo, że od samego czytania o niej miałam już dość więc sobie odpuściłam.
    Pozdrawiam,
    isareadsbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie już pierwszy tom na kolana nie powalił ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już po "Więźniu labiryntu" byłam rozczarowana. Miałam w planach sięgać po kontynuację, ale powoli mi przechodzi. W ogóle mnie nie interesują losy bohaterów. I podziwiam, że przyswoiłaś slang bohaterów, mnie to okropnie denerwowało...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta książka mi się podobała:) chociaż 3 część w połowie odłożyłam i już nie wróciłam. Ciekawa jestem czy tobie się spodoba :) pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu zapomniałam hasła do swojego maila i musze pisać komentarz w ten sposób.. Co za życie..
    Po takiej recenzji nie jestem pewna czy warto siegać po książki z tej trylogii. Chyba wole obejrzeć ekranizacje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O proszę! To chyba pierwsza niepozytywna recenzja tej książki z jaką się spotkałam. Chyba na razie całą serię odłożę w czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety trzeci tom jest chyba jeszcze gorszy :(
    Pierwszy tom naprawdę mi się podobał, jednak z każdą następną częścią było tylko coraz gorzej. Na razie mam w planach nową serię autora i szczerze liczę na to, że się na niej nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. #Ivy pocisnęła "Próby...", a jeszcze nie skończyła trzeciej części - no ładnie. Zastanawiam się, co będzie, kiedy w końcu skończysz tę trylogię :D
    Rozpęta się niezła zawierucha i coś czuję, że książka zasłuży na 1 xD
    Ja czytałam PO i podobały mi się o wiele bardziej, niż LnŚ. Wystarczy rzucić okiem na moje recenzje.
    Mimo to, spotkanie z Jamesem Dashnerem uważam za ciekawą przygodę i z uśmiechem na twarzy oddałam we wtorek koleżance ostatnią część, którą od niej pożyczałam.
    Całuję,
    Izzy
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.