niedziela, 19 lutego 2017

Do trzech razy śmierć oczami Aleksandry

Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Do trzech razy śmierć
Seria: Róża Krull na tropie
Tom: I
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 328

Nikt nie lubi przebywać w towarzystwie fałszywych ludzi. Każdy sztuczny uśmiech, nieszczerze wypowiedziany komplement są niczym ostrze noża wżynające się w tętnicę. Po co na siłę udawać kogoś miłego?
Róża Krull nie była zachwycona, kiedy jej menedżer oznajmił, że podpisał papiery związane z jej zaproszeniem na zjazd pisarzy. Niecodzienna uroczystość miała się odbyć w dworku pod Krakowem, gdzie najbliższe sąsiedztwo znajdowało się kilka kilometrów od niego, bo pobliskie bagna oraz skupiska drzew uniemożliwiały wybudowanie się nieopodal. Niestety nie mogła się już z tego wycofać. Nieszczęśliwa ze swojego położenia kobieta udała się więc na kameralną uroczystość.
Już pierwszego dnia pobytu w odrestaurowanym dworku jej koleżanka po fachu została otruta podczas kolacji, a jej pozbawione duszy ciało upadło na ziemię na oczach gości. Popadający w popłoch uczestnicy zjazdu zaczęli obawiać się o własne życie, jednak to panna Krull zarejestrowała coś więcej, niżby tego chciała. Otóż morderca pozostawił na miejscu zbrodni czarną różę, bezczelnie informując o wprowadzeniu do realnego świata kryminalnej fikcji, jaką kobieta opisywała w jednej ze swoich książek. Tym samym dało to pisarce impuls do działania na własną rękę, byle tylko odnaleźć osobę odpowiedzialną za tak okrutny czyn. Na całe szczęście nie była zdana sama na siebie. Swoją pomocną dłoń wyciągnęli do niej: zafascynowany twórczością panny Krull boy hotelowy, osobisty specjalista od public relations oraz trzy szalone blogerki.
Czy ta ekipa złożona z amatorów była w stanie znaleźć odpowiedzi znacznie szybciej od działającej już w tej sprawie policji? Kim jest morderca i jak daleko posunął się w swojej chorej zabawie? Jak wiele wniosły do śledztwa nieznane nikomu fakty, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego? I czy sama Róża Krull była bezpieczna?
Bo czasami lepiej wiedzieć mniej niż więcej.

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Alka Rogozińskiego. Jakieś parę lat wcześniej los się do mnie uśmiechnął, bo udało mi się wygrać egzemplarz [Ukochanego z piekła rodem], po którym czekałam na kolejne dzieła autora, coby je skonsumować. Niestety człowiek zostaje zasypany kolejnymi książkami, przez co jego plany dryfują gdzieś na dnie Morza Bałtyckiego lub pobliskiej rzeczki. Życie jednak bawi się w płetwonurka, który czasami wyławia tego typu skarby. I oto nastał ten moment, gdy raz jeszcze sięgnęłam po twórczość Księcia Komedii Kryminalnych. Czy Róża Krull zagwarantowała mi godziny udanej zabawy? A może chętnie bym ją utopiła w jednym z bagien otaczających dworek?


Już w czasie robienia pierwszego zdjęcia książce moja ręka zadrżała, przez co fotografia powstała niewyraźna. Wyglądało to wtedy tak, jakby umysł wysyłał impulsy ciału, że już teraz oddziałuje na nie energia niepohamowanego śmiechu wywołana przez treść zamieszczoną wewnątrz [Do trzech razy śmierć]. Oczywiście w sensie pozytywnym. A jeżeli już wtedy nastąpiła taka reakcja to co dopiero miało się zdarzyć w trakcie lektury? Dlatego też czym prędzej objaśniłam wszystkim, jak w razie czego ma wyglądać mój pogrzeb (trumna zniżana do wcześniej przygotowanej dziury w akompaniamencie melodii z legendarnego Tetrisa), i wkroczyłam w niby zwyczajny świat Róży Krull. Może przeżyłam przygodę z tą szaloną autorką powieści kryminalnych, ale zgon był naprawdę blisko! Przez cały czas musiałam się mieć na baczności niczym uczestnicy programu kulinarnego nadzorowanego przez słynnego szefa kuchni z jedną gwiazdką Michelin. To oczywiste jak Kevin w święta, że po Alku Rogozińskim można spodziewać się wszystkiego, ale tym razem przeszedł samego siebie.
Znaczący wpływ na fabułę miało zdarzenie opisane w prologu i byłam nieco zbita z pantałyku, gdy zaledwie kilka rozdziałów po nim wręcz podano mi na tacy osoby odpowiedzialne za to wszystko. Z początku nie wiedziałam jak na to zareagować: Czy pozwolić na rozwój sytuacji czy jednak zemścić się w imieniu wszystkich oszukanych czytelników? I już byłam gotowa na podróż do Warszawy w celu odwiedzenia twórcy tegoż kryminału, kiedy to nastąpiła eksplozja, a wraz z nią oświecenie – przecież gdyby nie ta niezwykle widoczna podpowiedź to nie zaczęłaby się prawdziwa zabawa dla mordercy! A tym samym nastała gratka dla każdego amatorskiego detektywa, bo poszlak było więcej, niżeli kasjerek winnych grosika. No dobrze, może nieco przesadziłam, ale tym samym akcja nabierała tempa, a intryga goniła intrygę. I może się człowiekowi wydawać, że porozsypywane elementy układanki nie mają prawa stworzyć prawidłowej całości, a tu nastaje moment, gdy w głowie słyszymy: Błędne założenie – zero punktów! Dodatkowo pomiędzy rozwikływaniem zagadek mogłam zaczerpnąć tego Alkowego poczucia humoru, które jest jego znakiem rozpoznawczym. Naprawdę cieszę się, że czytałam tę książkę w domowym zaciszu, bo gdybym się za nią zabrała w komunikacji miejskiej to moja zadyszka spowodowana poszukiwaniem mordercy byłaby atrakcją dla wszystkich zmęczonych towarzyszy podróży, a jakoś mi nie śpieszno do zostania tego typu gwiazdą. Najlepsze jednak było to, że kiedy już prawie wykrzykiwałam imię mordercy na jaw wychodziły kolejne fakty, przez co zaczynałam zgrzytać zębami. Jakby wtedy słyszał mnie jakiś ekscentryczny muzyk to czym prędzej zasiliłabym grono jego instrumentalistów w zespole. A kiedy tylko poznałam prawdziwe imię człowieka uprzykrzającego życie gościom dworku to chciałam wyrwać sobie włosy z głowy. Przecież on był na mojej liście, z której szybko go skreśliłam! Alku – wyprowadziłeś mnie w pole, a ja się nawet nie zorientowałam. Gratuluję tak udanej strategii!

Ale byłby numer, gdyby nagle zaczęły tu ginąć osoby i okazałoby się, że ktoś je morduje tak samo, jak w pani książce! To by była ekscytacja level maximum!

Nieco gorzej miały się sprawy z naszą autorką kryminałów, która zwie się Róża Krull. Dość długo walczyła ona o moją sympatię, której procenty traciła przy każdym zbędnym wulgaryzmie opuszczającym jej usta. Rozumiem – trzeba było odwzorować polskie realia, żeby to wyglądało swojsko, ale gdyby nie jej uszczypliwe uwagi nagradzane przeze mnie wirtualnymi srebrnymi medalami „mistrzyni ciętej riposty”, ciekawość oraz samokrytyka to mogłoby być krucho. Która kobieta odważyłaby się porównać do rozchwytywanego w mediach prezydenta ze względu na ułożenie włosów? Ja sama uważam, że mam ulizane przez krowę lub natapirowane przez krasnoludki kosmyki, ale jeszcze nie dotarłam do tego stopnia samobiczowania. Także niewielu autorów umie przyznać się do błędów w swoich dziełach, a ona robi to bezpośrednio, wręcz ganiąc się za te głupoty. Właśnie te drobne akcenty zmieniły moje nastawienie do lubującej się w łacinie podwórkowej Róży.
Jakże bym mogła zapomnieć o pozostałych bohaterach, którzy mają swoje pięć minut w [Do trzech razy śmierć]. To wręcz niedopuszczalne! Dlatego też, nim pójdę za karę klęczeć na rozgotowanym selerze, pragnę napisać co nieco na ten temat.
Nawet nie przypuszczałam, że aż tak bardzo stęskniłam się za twardo stąpającą po ziemi Betty, która jest niezwykle zazdrosna o swojego mężczyznę, czyli o prowadzącego śledztwo w dworku komisarza Krzysztofa Darskiego. Jak ów pan wypełniał swoje obowiązki, tak ona służyła mu za pomocną dłoń, przechadzając się bezproblemowo między uczestnikami zjazdu, zbierając dla niego dodatkowe dowody. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie używała w komunikacji ze światem tego jadu, do którego zdążyłam już przywyknąć. I właśnie z jej powodu Róża otrzymywała tylko srebrne medale, bo jakby nie patrzeć „Królowa jest tylko jedna”. A co się tyczy tajemniczych rozmówców powiązanych z głównym wątkiem... oni byli największymi gwiazdami książki (oczywiście zaraz po nieboszczykach). Ich konwersacje zostały ukazane w taki sposób, aby czytelnik nie miał możliwości rozszyfrowania ich tożsamości. No może z dwie osoby udało mi się zidentyfikować, ale reszta nadal stwarzała mi nie lada problem, co znaczy jedno – Alek Rogoziński doskonale zaplanował każdy ruch. Anonimowi rozmówcy odegrali swoją rolę. Gdyby byli prawdziwi to już teraz wysłałabym im Oscary czy Złote Globy domowego wyrobu. Tak, tak... wykonałabym je z masy solnej, a raczej próbowałabym, bo bywam beztalenciem w wielu dziedzinach, tym w technice.

[...] Podobnie żałobne są jej książki. Pięć stron i zaczynasz się zastanawiać, czego lepiej poszukać. Żyletki, żeby się pociąć, czy sznura, żeby się powiesić...

Od mojego ostatniego spotkania z twórczością Alka Rogozińskiego minęło już trochę czasu, ale nadal pamiętam co nieco z lektury [Ukochanego z piekła rodem], przez co śmiało mogę powiedzieć, że styl pisania autora nie stoi w miejscu. Po [Do trzech razy śmierć] mogę
wywnioskować, iż nawet stał się nad wyraz odważniejszy, dzięki czemu książka zyskuje na jakości. A gdzie tutaj widać odwagę? Nie tylko w łączeniu komedii z kryminałem, ale również w niecodziennych porównaniach czy stwierdzeniach, w których przewijają się nazwiska rodzimych celebrytów. Jak zazwyczaj bywają one niesmaczne, tak tutaj wykorzystano je z szacunkiem i klasą. To chyba wszystko... a nie, czekajcie! Przecież muszę ukarać Alka za te wszystkie wulgaryzmy! Właśnie w tym momencie wysyłam w jego kierunku bolesne pstryknięcie w ucho. Dobrze, niech one ukazują się w tekście, ale następnym razem proszę zastosować jakieś probiotyki zmniejszające ich ilość, bo na samym początku aż się od nich roiło, jakby były klientami pewnego dyskontu spożywczego w dniu promocji na karpie. Zgoda?
Czasami mamy wrażenie, że pomimo wielu lat znajomości jesteśmy w stanie powiedzieć wszystko o tej drugiej osobie. Jesteśmy pewni każdej jego wady oraz zalety, znamy upodobania modowe, żywieniowe czy muzyczne. Niestety stwierdzenie „mam wrażenie” jest tutaj kluczowe. Tak naprawdę każdy człowiek ma jakieś głęboko skrywane sekrety, które łatwo przykryć zwyczajnie wyglądającymi faktami. Nigdy nie wiadomo, jaka prawdziwa natura czai się w ludzkiej skorupie. Właśnie to można dostrzec w [Do trzech razy śmierć]. Tylko czy sami nie skrywamy jakichś demonów przeszłości?

Podsumowując:
Zazwyczaj powieści kryminalne mają tylko na celu wywoływać dreszcze na całym ciele oraz potęgować ciekawość prowadzącą nas ku nieznanemu. Chwil wytchnienia w postaci rozładowania nerwów poprzez śmiech można ze świecą szukać, ale nie w tym przypadku. Alek Rogoziński raz jeszcze udowodnił, że te dwa odmienne stany mogą się uzupełniać, tworząc mrożącą krew w żyłach fabułę, gdzie szczęka prosi o emeryturę z powodu jej nadwyrężenia przy niepowstrzymywanym chichocie. Dlatego jeżeli jeszcze nie znacie Róży Krull to radzę wszystkim zmienić ten status, bo naprawdę warto. Obiecuję, że z tą kobietą nie będziecie w stanie się nudzić!

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję autorowiAlkowi Rogozińskiemu!
Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017 roku!

19 komentarzy:

  1. Uwielbiam kryminały, w których Autor nie zapomniał o rozrywce w postaci dobrego humoru. Tej książki już się nie mogę doczekać, podobnie jak i "Jak Cię zabić kochanie?"

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przeczytać, nie ma innej opcji!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tą książkę w planach :) nie umiem się wręcz doczekać aż ją poznam!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę o Róży Król, ale już jestem ciekawa jej twórczości. Piszesz bardzo ładne recenzje, czyta się je z przyjemnością. Ogólnie rzadko sięgam po krymianały, bo jakos mnie nie ciągnie, ale czasem trzeba przeczytać coś innego. Mam nadzieje, ze uda mi się zapoznać z tą książką.
    Pozdrawiam!!!:) i obserwuje Twojego bloga.
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Karolino,
      Z przykrością stwierdzam, że musiałaś tę recenzję przelecieć wzrokiem lub nie przeczytać jej ze zrozumieniem. Otóż autorem [Do trzech razy śmierć] nie jest Róża Król, a Alek Rogoziński, o czym wspominam wielokrotnie. Róża Krull (poprawmy jej nazwisko) to autorka kryminałów, ale STWORZONA na potrzeby książki, więc ciężko będzie poznać jej twórczość. Może Alek kiedyś zrobi nam psikusa i wyda coś w jej imieniu, ale tymczasowo możemy poznać w jakimś stopniu książkę tej pani poprzez akcję toczącą się w [Do trzech razy śmierć].
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Nie słyszałam jeszcze o autorze, ale strasznie mocno mnie zaintrygowałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam niczego tego autora, ale ostatnio mnie zainteresował tym, jak niekonwencjonalnie przeprowadzone są spotkania autorskie, jak dużo i śmiesznie się tam dzieje. ;) No i mam ochotę na jakąś komedię kryminalną, a taki zjazd pisarzy to pewnie niezły materiał na takie cuda. :D I chcę też sprawdzić, jak się sprawiły blogerki. ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tylko "Ukochanego z piekła rodem" i przyznam szczerzę, że miło wspominam tę książkę. Myślę, że kiedyś sięgnę też po resztę pozycji tego autora, ale to nie za prędko, nie lubię kryminałów, czytam je rzadko. Po prostu nie często mam na nie ochotę, mimo to kiedyś na pewno się i z tą lekturą zapoznam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czuję, że ta książka bardzo by mi się spodobała. Lubię wątki kryminalne, a książki z humorem kocham! Pewnie całość byłaby dla mnie super przygodą czytelniczą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka długa recenzja :) książek pana Alka jeszcze nie znam :) cóż, będę musiała poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No, w końcu mam czas nadrabiać wszelkie zaległości - w tym odwiedzanie moich ulubionych blogów. :D Bardzo chciałam przeczytać Twoją recenzję tej książki, szczególnie po tym, gdy wspominałaś mi, jak bardzo doprowadzała Cię do śmiechu. :) Ogólnie rzecz biorąc - sama twórczości Alka Rogodzińskiego jeszcze nie znam i już teraz wiem, że powinnam czym prędzej to nadrobić! Sama historia zapowiada się świetnie, a że sprawia, iż przeżywa się tyle emocji, tych pozytywnych, tym lepiej. Na pewno zapiszę sobie ten tytuł do niekończącej się listy książek, które muszę przeczytać. :)
    Pozdrawiam,
    Ania.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tę powieść na swojej półce od kilku dni i z pewnością w niedługim czasie po nią sięgnę :) Będzie to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, więc mam nadzieję, że również będę zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam jeszcze twórczości autora, ale po przeczytaniu takiej recenzji wiem jedno. Muszę jak najszybciej nadrobić zaległości i przekonać się, czy faktycznie jest tak dobra :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam się bez bicia, że jak do tej pory nie przeczytałam jeszcze ani jednej książki spod pióra Alka Rogozińskiego, choć czytałam nie raz i nie dwa, naprawdę pozytywne opinie o twórczości tego Autora. Ba! Jedna z jego książek "Jak cię zabić, kochanie?" leży u mnie na półce od jakiegoś już czasu i po cichu modli się o swoje pięć minut, niestety za każdym razem, gdy jestem gotowa po nią sięgnąć, na mojej liście do przeczytania, pojawia się multum nowych pozycji "must read", nie mówiąc już braku czasu, który jak na złość nie chce się dać rozciągnąć, i plany idą w łeb :P Ale jestem pewna, że w końcu nadrobię :)
    Pozdrawiam,
    M.

    PS. Świetna, wyczerpująca recenzja - super! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję że i w moje ręce wkrótce trafi ta książka, po tak wyczerpującej recenzji szykuje sie na prawdziwą literacką ucztę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju! Wszędzie ludzie gadają o tej książce! No normalnie nie wytrzymam! ALEKSANDRO ja muszę czekać, aż będzie tańsza, nie rób mi tu takiego smaka!
    Cudowna recenzja. Nie, okropna recenzja. OKROPNA dla portfela, nie mogłam na nią natrafić godzinę temu? Zamówiłabym z innymi, a teraz kolejne 10 zł pójdzie na przesyłkę. MOMENT! Czy ja tą książkę widziałam w Biedronce? MYŚL, MYŚL, MYŚL...
    CUDOWNA dla mnie, bo coś czuję, że książka mi się spodoba i na długo zostanie w moich myślach. Chociaż fragment o przekleństwach jest dość dołujący, nie lubię książek, w których się tego nadużywa... No, ale przeżyję!

    Pozdrowienia!
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  16. Recenzja jak zawsze u ciebie genialna, ta książka jeszcze przede mną ale mam nadzieje, że nastąpi to szybko i również będę śmiała się bez przerwy :) Pozdrawiam martawsrdksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam Alka, uwielbiam komedie kryminalne, uwielbiam Twoje recenzje, "Do trzech razy śmierć" też pewnie będę uwielbiać :)
    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  18. Czaję się na niego, ale nie wiem, kiedy w końcu coś przeczytam :D Zachęca mnie głównie humor :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.