Tytuł:
„Wierna”
Oryginalny
tytuł: „Allegiant”
Seria:
„Niezgodna”
Tom:
III
Przekład:
Marta Czub
Wydawnictwo:
Amber
Ilość
stron: 384
Nikt
się nie spodziewał tego, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy
dobrze prosperujące frakcje przestaną istnieć. Ład został
zniszczony przez wybuch rewolucji, a władzę nad wszystkimi
przejmują Bezfrakcyjni – niegdyś usunięci w cień, dzisiaj
postrach pozostałych ludzi.
Tris
Prior powinna być szczęśliwa. Jej największy wróg, Jeanine
Matthews, został wyeliminowany, jednak na jego miejsce wskoczył
nowy. Jest nim przywódczyni Bezfrakcyjnych, a zarazem matka
jej ukochanego – Evelyn Eaton. Dziewczyna wie, że najlepszym
sposobem na uniknięcie kłopotów jest ucieczka, a najlepiej
za mur, gdzie ponoć czekają na takich jak ona. Tylko czy ta
informacja jest nada aktualna? A jeżeli za murem jest o wiele
gorzej, niż tutaj?
Tris
postanawia to sprawdzić. Wraz z przyjaciółmi udaje się poza
miasto, lecz to, co tam odkrywa pokazuje jej, iż to nie jest koniec
niespodzianek. Nowa rzeczywistość jest jeszcze bardziej
przerażająca. Kolejne zagrożenia życia są nieuniknione i tylko
rozsądek, odwaga oraz poświęcenie będą w stanie coś zdziałać.
Tylko
czy Tris jest gotowa na kolejną lekcję życia?
Ciężko
jest mi powiedzieć coś takiego o książkach, jednak cieszę
się, iż to koniec mojej przygody z tą trylogią, a zarazem
z problemami Tris i Tobiasa. Wszyscy, co mnie znają to wiedzą, że
jestem zapaloną miłośniczką postapokaliptycznych wizji świata,
jednak ta historia przekonała mnie, że nie każda książka tego
gatunku przypadnie mi do gustu. Owszem, pierwszy tom bardzo mi się
podobał (wiem, kolejny raz o tym wspominam), ale kolejne części to
dno i wodorosty.
„Zło
jest w każdym, a miłość polega na tym, by dostrzec to samo zło w
sobie, bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi.”
Tym
razem akcja książki przez chwilę toczy się na ruinach Chicago, by
zaraz potem przenieść nas za magiczny mur, który otaczał
miasto. Spodziewałam się ogromnego wow i systemu potrafiącego mnie
rzucić na kolana, lecz otrzymałam Agencję i kolejną serię
zbędnych miejsc oraz sytuacji, które zyskały status
zapychaczy książki.
W
tej części Tris zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka, a
Tobias jeszcze bardziej stracił w moich oczach. Co jak co, ale te
dwie postaci były tak naiwne, że aż bolały mnie zęby, gdy
przyszło mi czytać kolejny absurd, a zaciskałam szczękę z takim
impetem, że... aua. Dodatkowo brakowało mi poważniejszych decyzji
oraz dorosłego postrzegania świata, chociaż czego można się
spodziewać, gdy główna bohaterka ma marne szesnaście lat?
Zanim zostanę wybatożona rzepą czy każecie mi klęczeć na
rozgotowanym selerze to od razu mówię, że niektóre
trzynastolatki mają więcej oleju w głowie, niż panna Prior.
No
i ludzie zapychający fabułę. Nigdy nie spodziewałam się, że
gdziekolwiek będzie ich aż tyle, że można by było zrobić
kolejne części, by ich lepiej opisać. Jak ja się myliłam. Chyba
niektórzy autorzy powinni iść na lekcję do Roth.
„Może
człowiek, jak skóra na dłoniach, robi się twardszy pod
wpływem stale zadawanego bólu.”
Autorka
próbowała nam pokazać, że każdy wyidealizowany świat
można porównać do akwarium, gdzie wystarczy drobne
pęknięcie, by wszystko rozbiło się na tysiące kawałków.
O ile było to wiarygodne w „Niezgodnej”, tak w „Wiernej” nie
miało to już całkowicie sensu. Wiele razy miałam ochotę odłożyć
tę książkę i zostawić na wieczne niedoczytanie, ale wiecie – z
wrogiem trzeba walczyć. Dodatkowo te wieczne kłótnie między
Tris i Tobiasem były tak irytujące, że zastanawiałam się tylko,
czy tutaj czasem autorka znowu nie miała pomysłu, co dalej wklepać.
Trzeba
również wspomnieć, iż książka jest tak przewidywalna, że
tylko głupi by się nie zreflektował, jaka niespodzianka na nas
czeka. Wróć: nawet ci domyślą się tej rzeczy. Coraz więcej
aspektów wskazuje na to, że ta część jest niedopracowana i
stworzona na odczep się, byle tylko była. Takie jest moje zdanie.
I
znowu błędy. Brak przecinków, źle zapisane słowa... Rany,
znowu muszę to napisać: jeżeli chcecie od ludzi 39,80 za
jakąkolwiek książkę to najpierw ogarnijcie do porządku korektę,
bo te błędy tak biją w oczy, że aż wstyd! Rozumiem, może jest
nadmiar powieści, ale każdy czytelnik pragnie czytać coś, co
wygląda schludnie, a nie jest sprawdzone byle jak. Owszem, ja nie
jestem święta i sama popełniam błędy, ale oni mają to wyuczone,
gdy ja z trudem przyswajałam wszelkie zasady interpunkcji w
przeróżnych pracach. Tutaj ogromny minus dla korekty z
wydawnictwa Amber!
Podsumowując:
Zawsze
po środkowym tomie trylogii (uznawanego za pomost pomiędzy
najlepszymi częściami) powinno powstać takie arcydzieło, że
niesmak po wcześniejszej lekturze powinien zniknąć, jednak w tym
przypadku Roth zniszczyła tę teorię.
Veronica
Roth miała nadzieję, że stworzyła coś, co długo pozostanie w
pamięci. No i owszem – zostanie. W tej negatywnej postaci.
Moja
ocena:
Książki
z serii „Niezgodna”:
1. „Cztery”
>recenzja<
2. „Niezgodna”
>recenzja<
3. „Zbuntowana”
>recenzja<
4. „Wierna”
Recenzja
została zamieszczona na:
Owszem - pierwszy tom był najlepszy z tych wszystkich części, ale i tak d*py nie urywa. A "Wierna" to jest kompletna porażka. Szkoda, że nie dałaś minusowej oceny.
OdpowiedzUsuńHahah... No cóż. Mi cała seria przypadła do gustu, chociaż widzę, że przeszkadzały nam podobne rzeczy: naiwność bohaterów, rozkapryszona Tris i ogromna przewidywalność, co się za chwilę stanie. Nie wyczułam, żeby niektóre momenty były pisane na siłę, za to miałam wrażenie że autorka pisała tę książkę w przeróżnych nastrojach: raz była smutna, więc Tris lub Tobias mieli same złe myśli, a niedługi potem widzieli wszystko przez różowe okulary. To było mega dziwne. Jednak mimo wszystko podobało mi się ("Igrzyska" są milion razy lepsze!). Fajnie jest się zapoznać z opinią kogoś innego.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie jakoś nie ciągnie do tego. Co jak co, ale czytałam tyle opinii na temat tej trylogii, że aż oczy bolały. ; )
OdpowiedzUsuńAle pojechałaś po bandzie:) Ja nie znam tej serii i raczej po nią nie sięgnę skoro tak fatalnie wypadła w twoich oczach.
OdpowiedzUsuńWiedziałam że taką dasz ocene heh. Jeszcze nie czytałam, ale chyba sobie odpuszcze. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie zdziwiłam się, że dałaś tak bardzo niską ocenę. Chociaż nie czytałam tej serii, wiem, że jest ona po prostu nieudana - podobnie z filmem.
OdpowiedzUsuńMam na półce,ale jeszcze nie czytałam.Druga część mnie trochę zniesmaczyła,no ale w końcu serię trzeba skończyć.Przeczytam i mam nadzieję,że pieniądze wydane na nią nie okażą się aż tak zmarnowane.
OdpowiedzUsuńhttp://karmeloweczytadla.blogspot.com/
Cała seria ciągle jest u mnie na półce nieprzeczytana. Może w wakacje nadrobię zaległości, ale widzę, że niewiele tracę ;)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że nie tylko ja uważam trzecią część za dno. Pierwsza część w mojej ocenie jest naprawdę genialna(jak na ten gatunek), druga i Cztery ujdzie, ale trzecia.. szkoda słowa marnować, by opisać ten zawód. I też odniosłam wrażenie, że książka jest pisana, byle tylko była. Szybko, żeby się ukazała na fali popularności poprzednich części. Nie jest przemyślana, a moim zdaniem przez to jak pisała rozdziały zabiła to co było do polubienia w Tobiasie.
OdpowiedzUsuńBardzo rozczarowała mnie ta seria. Pierwszy tom bardzo mi się podobał, jednak każdy następny był niestety coraz gorszy. W "Wiernej" nie ma prawie żadnej akcji i czytając tą książkę, co chwila odkładałam ją na bok, bo nie mogłam przez nią przebrnąć. Niestety tą trylogię zaliczam do nieudanych i z pewnością do niej nie wrócę :(
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej serii.
OdpowiedzUsuńJa już po ,,Niezgodnej" postanowiłam, że nie będę kontynuować tej serii.
OdpowiedzUsuńDostałabym chyba załamania nerwowego przy tej książce. Błędy i przewidywalności. Chyba najgorsze, co może być.
Musze przyznać, że mi bardzo podobała się ta seria, chociaż masz rację... Czasami zachowanie Tris i Tobiasa było tak irytująco naiwne, a częstotliwość ich banalnych kłótni tak regularna, że wszystkiego się odechciewało.
OdpowiedzUsuńNadal się zbieram do przeczytania całej trylogii. :)
OdpowiedzUsuńJa również nie mogłam znieść nieomylnej Tris, która zachowywała się jak dziecko. A tak ją lubiłam w pierwszym tomie... Tak samo Tobiasa, ja go uwielbiałam! A teraz? Żałuję, że ta ostatnia część powstała i wszystko popsuła.
OdpowiedzUsuńNie czytalam ani jednego tomu. Eh przypomina mi to troche igrzyska smierci, ale nic nie mowie bo dopiero zaczynasz :D Dlatego pozytywnie jestem nastawiona do tomu 1 tak samo jak podobal mi sie tom 1 igrzysk. Wiadomo nie wymagajmy zbyt wiele kiedy glowna boahterka ma nascie lat. Wszyscy sa wtedy przemadrzali, glupi dzieicnni i dorosli jednoczesnie :)
OdpowiedzUsuń