Autor:
Suzanne Young
Tytuł:
Epidemia
Oryginalny
tytuł: The Epidemic
Seria:
Program
Tom:
0,5
Przekład:
Andrzej Goździkowski
Wydawnictwo:
Feeria young
Ilość
stron: 416
Jeżeli
moglibyśmy wybierać między najokrutniejszą prawdą a najsłodszym
kłamstwem na swój temat to większość zdecydowałaby się
na to pierwsze. Chociaż balibyśmy się tych słów i nerwowo
przełykali ślinę przed ich usłyszeniem – zawsze byłyby one
odzwierciedleniem naszej egzystencji, niżeli stekiem bzdur dającym
złudne wyobrażenie nas samych. Ale co, jeśli uznawana przez nas
prawda była tak naprawdę kolejną porcją dobrze zakamuflowanych
kłamstw?
Gdyby
nie ostatnie zlecenie Quinlan nigdy nie dowiedziałaby się, że
używana przez nią tożsamość tak naprawdę do niej nie należała.
Przez lata, również we własnym domu, odgrywała jedynie
jedną z wielu ról w wyćwiczonym do perfekcji zawodzie
sobowtóra. Po tak drastycznym odkryciu postanawia przerwać tę
farsę i wyrusza w poszukiwaniu swojego prawdziwego ja. W tym celu
zamierza poznać Virginię Pritchard – córkę człowieka
odpowiedzialnego za zniszczenie jej życia – i nie cofnie się
przed niczym, aby wycisnąć z niej informację na temat swoich
prawdziwych akt. Nawet świadomość, że nastolatka z dnia na dzień
zachowuje się coraz dziwniej nie jest w stanie w niczym
przeszkodzić.
W
trakcie tego amatorskiego dochodzenia Quinn dokonuje przerażającego
odkrycia. Bowiem dziewczyna jest częścią eksperymentu mającego na
celu udoskonalić antidotum przeciwko epidemii samobójstw
zataczającej coraz szersze kręgi wśród młodzieży. W tym
samym jest bardzo cenna dla tego wydziału, tym dla samego Arthura
Pritcharda.
Jednak
ona nie zamierza ponownie robić za jego królika
doświadczalnego.
Czy
dziewczyna uzyska odpowiedzi na dręczące ją pytania? A może nie
zdąży ich poznać, bo zostanie schwytana przez ludzi gotowych
wykorzystać ją do swoich celów? I czy Quinn będzie w stanie
na nowo zaufać towarzyszącemu jej w tej misji Deaconowi, który
sprawia wrażenie, jakby coś przed nią ukrywał?
Bo
zaufanie jest bardzo łatwo stracić, ale znacznie trudniej je
odzyskać.
Po
fenomenalnym w każdym calu [Remedium] wprost nie mogłam
się doczekać momentu, aż [Epidemia] trafi w moje ręce. Jednakże
moja cierpliwość szła w parze z dozą przerażenia. Choćbym
bardzo się starała nie robić sobie złudnych nadziei pod kątem
dopracowania treści, to i tak wierzyłam, że autorka ma szansę
mnie zaskoczyć. Jak myślicie? Podołała temu zadaniu? A może
miałam ochotę zająć miejsce Quinn i przejąć jej rolę królika
doświadczalnego, aby tylko zmodyfikowano mi pamięć?
„Życie jest skomplikowane, czasami jesteśmy zmuszeni kłamać, ale to nie znaczy, że przestało nam na kimś zależeć. Te dwie sprawy wcale się nie wykluczają.”
Zastawiono
na mnie pułapkę. Chociaż atmosfera była ciężka od nabrzmiałych
złych emocji to i tak nie spostrzegłam niebezpieczeństwa
czyhającego tuż za rogiem. Dość szybko wpadłam w papierowe
szpony [Epidemii], która nie zamierzała mnie tak szybko
uwolnić. I wcale nie oczekiwałam tego od tej książki. Wręcz
przeciwnie – błagałam, aby to wszystko trwało wiecznie!
Wszystko
rozpoczyna się w momencie, w jakim autorka pozostawiła nas przy
wcześniejszej części. Do świeżej fabuły powoli przytacza dobrze
nam znane kawałki przeszłości, pozwalając na szybki rekonesans
nabytej wiedzy. Dlatego też mogłam uważnie śledzić poczynania
Quinlan i nie pozwalałam sobie na choćby chwilę rozkojarzenia.
Bałam się licznych rozczarowań pod kątem ułatwiania wszystkiego
głównej bohaterce. Miałabym wtedy powód do
pogniewania się. Także wisiało nade mną wspomnienie znacznie
słabszej kontynuacji losów Sloane, jednak Suzanne Young
udowodniła, że uczy się ona na błędach i nie zamierza ich
ponownie popełniać. Zadbała także o jeszcze większą dawkę
wrażeń, nie zaprzepaszczając okazji, by te znacznie oddziaływały
na czytelnika. Dzięki temu czułam się niczym jedna z bohaterek,
obawiając się każdego kolejnego dnia w tym opanowanym przez
epidemię świecie. Czułam, jak działa na mnie ten melancholijny
nastrój i wcale nie dziwiłam się temu, jak odbija się on na
stanie psychicznym Quinn. Obawiałam się o jej zdrowie. A najgorsze
było to, że przez cały czas byłam wodzona za nos i nie umiałam
przewidzieć zakończenia. Także liczne tajemnice nie ułatwiały mi
zadania. Na szczęście autorka wybrnęła z tego obronną ręką i
wszystko odnalazło swoje wytłumaczenie. Może część z nich była
dla mnie znana (Każdy, kto zaczął czytać tę serię od pierwszego
tomu zna ten ból...), jednak pozostałe rozwiązania były dla
mnie ogromnym zaskoczeniem. Także zakończenie utrzymało klimat
całości, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Było ono
idealnym zwieńczeniem całej serii!
„Wspomnienia są tym, z czego jesteśmy stworzeni.”
Tym
razem przyszło mi się zmierzyć z odmienną naturą Quinlan. Dotąd
silna dziewczyna zaczyna tracić panowanie nad sobą i każde
załamanie przybliża ją do popadnięcia w obłęd. Trudno się nie
dziwić, skoro z dnia na dzień jej prowizorycznie poukładany świat
rozsypuje się niczym domek z kart. Postanawia jednak wziąć sprawy
w swoje ręce i – mimo emocjonalnej rozsypki – złożyć to
wszystko na nowo. W tym celu zamierza nikomu nie ufać, prócz
sobie.
I
chociaż otrzymała ona nową twarz to i tak autorka zadbała o to,
aby część jej starych zachowań nadal była jej znakiem
rozpoznawczym. Tym samym dało to pożądany efekt idealnego
odwzorowania zmian w ludzkiej psychice. Autorka nie przesadziła na
tym polu i nie przerysowała postaci. A tym samym jeszcze bardziej
polubiłam główną bohaterkę.
Także
poboczne postacie były wyśmienicie wykreowane i każda z nich
spełniała swoją rolę. Powrócili moi dawni przyjaciele oraz
wrogowie, lecz prócz nich przybyły całkiem nowe charaktery.
Deacon, Aaron, Virginia, Arthur... każda z tych osób miała
swoją rolę i wypełniła ją bez reszty. I nieważne, że przez
całą książkę zdążyłam wielu z nich znienawidzić i pokochać,
by po chwili zmienić front uczuć. W końcu wielu z nich skrywało
pewne sekrety uniemożliwiające mi stanięcie po dobrej stronie
barykady...
„Mogliśmy pojechać, dokąd tylko zechcemy. A najlepsze było to, że wcale nie musieliśmy od razu decydować się, gdzie zamieszkamy. Dom jest tam, gdzie ten, którego kochasz – u boku osoby, która kocha cię na zabój.”
Chyba
nie ma już potrzeby, abym rozpisywała się nad warsztatem pisarskim
Suzanne Young, który z książki na książkę coraz bardziej
się rozwija. Autorka nadal tworzy niesamowite opisy oraz powołuje
do życia nieprzeciętne charaktery. Za każdym razem jestem wciągana
do jej wyimaginowanego świata i strasznie ubolewam, gdy dostrzegam
kropkę oznaczającą koniec wszystkiego. Dlatego też liczę, że
nie osiądzie ona na laurach i powróci do nas z całkiem nową
historią!
[Epidemia]
nakazuje nam, abyśmy nawet w najgorszych
sytuacjach nie pozwalali złym myślom przejmować nad sobą
kontroli. Chociaż myślimy, że już nie ma wyjścia to jednak warto
go szukać metodą prób i błędów. W końcu po burzy
zawsze wychodzi słońce. I to właśnie na nie warto zapracować.
Podsumowując:
Jeżeli
miałabym wskazać palcem najlepiej napisaną kontynuację to bez
wahania wskazałabym [Epidemię]. W trakcie jej czytania wszelkie
moje obawy związane z sinusoidą jakości fabuły odeszły w
niepamięć, a mroczny świat pochłonął mnie bez reszty i nie miał
zamiaru wypuścić ze swoich objęć. A ja sama nie chciałam się z
nich wyszarpywać. Niebanalni
bohaterowie, klimatyczne opisy... czego chcieć więcej? Zapewne
kolejnej części, ale pójdźmy za pewnym przysłowiem: co za
dużo, to niezdrowo... Najwyższy czas na coś nowszego!
Moja ocena:
Książki należące do serii Program
∙ [Remedium] ∙ [Epidemia] ∙ [Plaga samobójców] ∙ [Kuracja samobójców]
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Feeria!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Psst! Wiecie, że recenzję tej książki
w wykonaniu Królika przeczytacie tutaj?
O inteligentna i spostrzegawcza JA! Nie dostrzegłam, że to kolejny tom z serii i przeczytałam początek recenzji... Dobrze, że nie zdradzasz całej fabuły we stępie. XD Ech, czas zacząć czytać nowości książkowe na bieżąco :P. Przynajmniej mnie pocieszyłaś, że 1 tom będzie świetny xD Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że kontynuacja również jest boska . :)
OdpowiedzUsuń"Epidemia" to naprawdę dobrze napisana kontynuacja "Remedium". W zasadzie poprzedni tom nie miałby sensu bez następnego, oba doskonale się dopełniają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
To była chyba najlepsza część całej serii, ogromnie przywiązałam się do bohaterów i z zapartym tchem śledziłam ich losy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko Plagę samobójców i to już dość dawno i w sumie chyba się już pogubiłam z kolejnością tomów... Jednak dobrze wspominam twórczość Suzanne Young i z chęcią dowiedziałabym się jak dalej potoczyły się losy Sloane :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Mam tę serię w planach i przyznam, że już nie mogę się doczekać lektury :)
OdpowiedzUsuńCała seria dopiero przede mną, ale przyznam, że mnie intryguje. Totalnie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Zgadzam się, to naprawdę dobra seria. Historia jest naprawdę rewelacyjna, w każdej części.
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji zapoznać się z tą serią, uprzedzam.
OdpowiedzUsuńAle recenzja mi się podoba i zaciekawia, żeby w końcu po nią sięgnąć.
Pojawiła się nowa recenzja na polecam goodbook, zapraszam http://want-cant-must.blogspot.com/
Taak, jak się cieszę na kolejną tak pozytywną recenzję tej książki, bo zacieram łapki na całą serię i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ją przeczytać! Mam nadzieję, że mi również przypadnie do gustu, zwłaszcza, że skoro udana kontynuacja, a to rzadkość - to musi mi się spodobać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Nic innego nie robię tylko zapisuję i będę szukać w bibliotece, bo uważam, że to jest to czego szukam! :) Dobrze napisana recenzja!
OdpowiedzUsuńPoczątkowo ciekawiła mnie ta seria. Kiedy jednak poznałam jej tematykę póki co zrezygnowałam z lektury. Myślałam, że będzie nieco inna. Obecnie mam na półkach mnóstwo wspaniałych książek do przeczytania i co rusz pojawiają się nowe, które chciałabym przeczytać bardziej, niż opisaną przez Ciebie serię. Niemniej... cieszę się, że Tobie książki się podobały i kto wie? Może kiedyś po nie sięgnę?
OdpowiedzUsuńMam ją na liście, już nie mogę się doczekać spotkania z nią, wiele sobie po niej obiecuję. :)
OdpowiedzUsuńMuszę dorwać wreszcie tę serię w soje ręce, po poluję na nią już zdecydowanie zbyt długo ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!