Cześć. :)
Już tak dawno nie robiłam żadnego
tagu, dlatego też pomyślałam sobie – tak nie może być!
Porozglądałam się w blogosferze i odnalazłam coś, co doskonale
dało mi wielkie pole do popisu. Zmierzyłam się z osiemnastoma
pytaniami, których autorką jest Klaudia z bloga Książki, recenzje, czytelnicy. Także nie będę przedłużać i przedstawię
wszystkim...
Gotowi na sporą dawkę tekstu? ;)
Apetyt rośnie w miarę jedzenia – czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.
Z ogromną przyjemnością przeczytałabym
kontynuację powieści [Intruz] Stephenie Meyer. Autorka stworzyła
tak niesamowity świat, że aż ciężko mi było się z nim
pożegnać! I byłam naprawdę szczęśliwa, kiedy wyciekła
informacja o wydaniu drugiego tomu o losach Wagabundy. Szkoda tylko,
że pani Meyer nie wyszła naprzeciw tej plotce i uraczyła swoich
czymś innym. Mowa tutaj o drugiej wersji [Zmierzchu]. A mogło być
tak pięknie...
Co za dużo, to niezdrowo – czyli kontynuacja, która była gorsza od pierwszej części.
Tutaj niestety muszę wspomnieć o
[Kuracji samobójców] Suzanne Young, czyli drugim tomie
z serii {Program}. Jak [Plaga samobójców] zachwyciła
mnie swoją treścią, tym światem pogrążonym w chaosie samobójstw
i próbach zlikwidowania tego problemu, tak kolejny tom zbyt
mocno skupił się na wątku miłosnym. Także motyw buntowników
został – jak dla mnie – źle zarysowany. Nie tego się
spodziewałam po dość znaczącym opisie. I może książka jako
całokształt nie była aż taka zła, bo miała również
swoje mocne strony, ale zawiodłam się na niej. Dlatego też ląduje
ona w tym punkcie tagu.
Także wspomnę o nieudolnej kontynuacji
trylogii {Niezgodna} czy {Więzień labiryntu}, gdzie dało się
odczuć pisanie tego wszystkiego dla pieniędzy. Takie jest moje
zdanie, wybaczcie.
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – czyli książka, którą mogę czytać wielokrotnie.
Ostatnio staram się nie czytać po kilka
razy jednej i tej samej książki, aby mieć czas na nowości, ale
strasznie mi dotrzymywać tego słowa przy... [Intruzie] Stephenie
Meyer. Choćbym miała ją konsumować kawałkami to i tak będę po
nią sięgać, byle tylko ponownie przywitać się z Wagabundą i jej
przyjaciółmi. :)
Stary, ale jary – czyli ulubiona książka z dzieciństwa.
Zdecydowanie [Dzieci z Bullerbyn] Astrid
Lindgren, czyli pierwsza lektura szkolna, którą pokochałam z
całego serca. Sama chciałam mieć takie przygody, jak te dzieciaki!
Do dzisiaj tego pragnę!
Nie taki diabeł straszny, jak go malują – czyli książka, która mnie miło zaskoczyła.
Na pierwszy rzut pójdzie pierwszy
tom pewnej bestsellerowej trylogii, czyli mowa tutaj o [Igrzyskach śmierci] Suzanne Collins. Na początku podchodziłam do tej książki
z pewnym sceptycyzmem, bo bałam się tego, że jest strasznie
przereklamowana i każda pozytywna opinia to jedynie chwyt
marketingowy. Poczekałam, aż nastanie krótka cisza, abym
mogła odciąć się od tego wszechobecnego chaosu i sama wyrobić
sobie własne zdanie i... przepadłam! Nie spodziewałam się, że
stanie się ona moją przepustką do wszelkich dystopii!
No i warto też wspomnieć o niedawno
recenzowanej przeze mnie [Pandorze], która swoim opisem i
minimalistyczną okładką nie dawała mi gwarancji na udaną zabawę.
Jakże się myliłam. Dostałam w twarz taką dawką wrażeń, że aż
do teraz mnie nosi, jak pomyślę o tym wszystkim!
Nie chwal dnia przed zachodem słońca – czyli książka, która rozczarowała mnie swoim zakończeniem.
Na myśl przychodzi mi książka [Tytany]
Victorii Scott, gdzie autorka co nieco poszła na łatwiznę. I
chociaż wzruszyłam się, to i tak byłam wściekła na jej
rozwiązanie. Po prostu liczyłam na coś więcej.
Wyśpisz się po śmierci – czyli książka, w którą tak się wciągnęłam, że mogłabym zarwać przy niej nockę.
Ostatnio nie umiałam się oderwać od
[Epidemii] Suzanne Young. Gdyby nie łzawiące oczy proszące o
litość zapewne włączyłabym swoje lampki choinkowe robiące za
oświetlenie i spędziła z nią przyjemną noc!
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem – czyli książka z najlepszymi dialogami.
Tutaj musiałam nieco pomyśleć, bo nic
mi nie przychodziło do głowy. Dopiero po kilku minutach pomyślałam
o trylogii {Igrzysk śmierci} i nieśmiertelnych kwestiach Haymitcha.
Chociaż ten podstarzały kawaler lubiący sobie wypić specjalizował
się w sarkazmie, to jego komentarze zawsze trafiały w sedno sprawy.
I za to go wielbiłam!
Raz na wozie, raz pod wozem – czyli książka, która miała dużo zwrotów akcji.
Jest wiele takich książek, ale ponownie
wspomnę tutaj o niesamowitej [Pandorze], która była
naszpikowana akcją. Nie bez powodu jest uznawana za jedną z
lepszych thrillerów. ;)
Pierwsze koty za płoty – czyli książka, przez której początek nie mogłam przebrnąć.
Wystarczyło spojrzeć na półkę,
aby sobie przypomnieć jakąkolwiek książkę pasującą do tego
punktu. I mam – [Gen atlantydzki] A. G. Riddle. Początek
przypominał mi istny thrillerowy western, bo co rusz ktoś do siebie
strzelał, a zapamiętanie kto jest kim graniczyło z cudem. Na
szczęście sytuacja się opanowała, a ja mogłam – na spokojnie –
przeanalizować tamten harmider i ruszyć dalej.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu – czyli książka, którą zna prawie każdy.
Kto by nie znał słynnego [Zmierzchu]
Stephenie Meyer? Ta zakazana miłość śmiertelnej Belli i
nieśmiertelnego Edwarda była wręcz wyznacznikiem i guru innych
powieści o tej samej tematyce. Aż się łezka w oku kręci, kiedy
człowiek pomyśli, że to dzięki tej sadze powrócił do
czytania. Taki tam sentyment... ;)
Co ma wisieć, nie utonie – czyli książka, której zakończenie przewidziałam, będąc w trakcie czytania.
W tej konkurencji definitywnie wygrywa
[Panika] Lauren Oliver. Już prawie od początku przewidziałam
zwycięzcę tej chorej i niebezpiecznej gry i naprawdę nie byłam
zdziwiona, gdy moje przypuszczenia okazały się prawdą. Aczkolwiek
książka ma kilka plusów, dla których warto po nią
sięgnąć!
Od przybytku głowa nie boli – czyli ulubiona powieść licząca ponad 400 stron.
Czy to będzie dziwne, kiedy znowu
wspomnę o [Intruzie] Stephenie Meyer? ;)
Wszystko co dobre szybko się kończy – czyli ulubiona książka licząca mniej niż 200 stron.
Bezapelacyjnie wskażę [Medaliony] Zofii
Nałkowskiej. W tej lekturze szkolnej znajdziecie wiele emocjonalnych
historii opowiedzianych przez ludzi, którzy przeżyli piekło
II Wojny Światowej. Autorka nie miała jednak uwagi wtrącać swoich
spostrzeżeń, co jeszcze bardziej potęguje wpływ tych wszystkich
słów na nasze emocje. Po jej przeczytaniu nie będziecie w
stanie zbyt długo narzekać na swój los.
Być kulą u nogi – czyli książka, w której występuje trójkąt miłosny.
Praktycznie w co drugiej książce
widnieje motyw trójkąta miłosnego, co jest dla mnie znacznym
utrudnieniem. Dlatego pozwolicie, że ominę ten punkt? :)
Jedna jaskółka wiosny nie czyni – czyli autor, którego przeczytałam więcej niż jedną książkę/serię i każda z nich mi się podobała.
Suzanne Collins – bezapelacyjnie!
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby – czyli bohater, który czuje się niekomfortowo w sytuacji, w jakiej się znalazł.
Thilli z książki [Skazani] autorstwa
Alice Hill. Chyba nikt z nas nie chciałby odnaleźć ciała
najbliższej sobie osoby we własnym domu i spróbować jakoś
normalnie funkcjonować. Dodatkowo do żałoby dochodzi przeprowadzka
oraz zmiana szkoły. To już dopiero sporo atrakcji jak na tak krótki
czas!
Co cię nie zabije, to cię wzmocni – czyli bohater, który pod wpływem różnych czynników dorośleje.
Tutaj śmiało mogę wskazać młodszą
siostrę Katniss Everdeen, Primrose. Z nieporadnej i przerażonej
dziewczynki dość szybko stała się pewną siebie nastolatką
gotową zastąpić matkę i nieść pomoc potrzebującym medycznej
ręki.
To już wszystko na dzisiaj. Mam
nadzieję, że dobrnęliście do końca i zapoznaliście się z moimi
odpowiedziami. ;)
Do napisania!
Świetny TAG! Ja jeszcze nie dojrzałam do "Igrzysk Śmierci", jakoś nie mogę się przełamać by poznać tę historię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
"Pandora" też mnie przyjemnie zaskoczyła - świetna, bardzo oryginalna powieść postapokaliptyczna.
OdpowiedzUsuńStrasznie chciałabym kontynuacji "Intruza"!
Pozdrawiam :D
houseofreaders.blogspot.com
Świetny TAG!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że "Niezgodna" była pisana dla pieniędzy, nie mam zdania o Więźniu, bo jeszcze niestety nie czytałam, ale koniecznie się zapoznam i ocenię :)
Pozdrawiam cieplutko.
hahaha dobry tag tez mi sie lezka kreci przy zmierzchu xD bo to ksiazka z moich lat szkolnych, ale na szczescie nei wyznacznik mojej czytelnosci :P tak czy siak jest sentyment i lubie ja, tylko szkoda ze zle przetluamcyzli :( pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudowny tag! Bardzo mi się przyjemnie czytało. :))
OdpowiedzUsuńO jeju, ja też uwielbiam "Dzieci z Bullerbyn"! A co do książek pani Suzanne Young to ja muszę się w końcu do nich dorwać, bo chyba już dosłownie wszyscy je czytali ;-;
Pozdrawiam serdecznie,
Tysiąc Żyć Czytelnika