niedziela, 11 września 2016

Tag w bluszczach - PRZYSŁOWIOWY TAG KSIĄŻKOWY

Cześć. :)

Już tak dawno nie robiłam żadnego tagu, dlatego też pomyślałam sobie – tak nie może być! Porozglądałam się w blogosferze i odnalazłam coś, co doskonale dało mi wielkie pole do popisu. Zmierzyłam się z osiemnastoma pytaniami, których autorką jest Klaudia z bloga Książki, recenzje, czytelnicy. Także nie będę przedłużać i przedstawię wszystkim...


Gotowi na sporą dawkę tekstu? ;)


Apetyt rośnie w miarę jedzenia – czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.

Z ogromną przyjemnością przeczytałabym kontynuację powieści [Intruz] Stephenie Meyer. Autorka stworzyła tak niesamowity świat, że aż ciężko mi było się z nim pożegnać! I byłam naprawdę szczęśliwa, kiedy wyciekła informacja o wydaniu drugiego tomu o losach Wagabundy. Szkoda tylko, że pani Meyer nie wyszła naprzeciw tej plotce i uraczyła swoich czymś innym. Mowa tutaj o drugiej wersji [Zmierzchu]. A mogło być tak pięknie...

Co za dużo, to niezdrowo – czyli kontynuacja, która była gorsza od pierwszej części.

Tutaj niestety muszę wspomnieć o [Kuracji samobójców] Suzanne Young, czyli drugim tomie z serii {Program}. Jak [Plaga samobójców] zachwyciła mnie swoją treścią, tym światem pogrążonym w chaosie samobójstw i próbach zlikwidowania tego problemu, tak kolejny tom zbyt mocno skupił się na wątku miłosnym. Także motyw buntowników został – jak dla mnie – źle zarysowany. Nie tego się spodziewałam po dość znaczącym opisie. I może książka jako całokształt nie była aż taka zła, bo miała również swoje mocne strony, ale zawiodłam się na niej. Dlatego też ląduje ona w tym punkcie tagu.
Także wspomnę o nieudolnej kontynuacji trylogii {Niezgodna} czy {Więzień labiryntu}, gdzie dało się odczuć pisanie tego wszystkiego dla pieniędzy. Takie jest moje zdanie, wybaczcie.

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – czyli książka, którą mogę czytać wielokrotnie.

Ostatnio staram się nie czytać po kilka razy jednej i tej samej książki, aby mieć czas na nowości, ale strasznie mi dotrzymywać tego słowa przy... [Intruzie] Stephenie Meyer. Choćbym miała ją konsumować kawałkami to i tak będę po nią sięgać, byle tylko ponownie przywitać się z Wagabundą i jej przyjaciółmi. :)

Stary, ale jary – czyli ulubiona książka z dzieciństwa.

Zdecydowanie [Dzieci z Bullerbyn] Astrid Lindgren, czyli pierwsza lektura szkolna, którą pokochałam z całego serca. Sama chciałam mieć takie przygody, jak te dzieciaki! Do dzisiaj tego pragnę!

Nie taki diabeł straszny, jak go malują – czyli książka, która mnie miło zaskoczyła.

Na pierwszy rzut pójdzie pierwszy tom pewnej bestsellerowej trylogii, czyli mowa tutaj o [Igrzyskach śmierci] Suzanne Collins. Na początku podchodziłam do tej książki z pewnym sceptycyzmem, bo bałam się tego, że jest strasznie przereklamowana i każda pozytywna opinia to jedynie chwyt marketingowy. Poczekałam, aż nastanie krótka cisza, abym mogła odciąć się od tego wszechobecnego chaosu i sama wyrobić sobie własne zdanie i... przepadłam! Nie spodziewałam się, że stanie się ona moją przepustką do wszelkich dystopii!
No i warto też wspomnieć o niedawno recenzowanej przeze mnie [Pandorze], która swoim opisem i minimalistyczną okładką nie dawała mi gwarancji na udaną zabawę. Jakże się myliłam. Dostałam w twarz taką dawką wrażeń, że aż do teraz mnie nosi, jak pomyślę o tym wszystkim!

Nie chwal dnia przed zachodem słońca – czyli książka, która rozczarowała mnie swoim zakończeniem.

Na myśl przychodzi mi książka [Tytany] Victorii Scott, gdzie autorka co nieco poszła na łatwiznę. I chociaż wzruszyłam się, to i tak byłam wściekła na jej rozwiązanie. Po prostu liczyłam na coś więcej.

Wyśpisz się po śmierci – czyli książka, w którą tak się wciągnęłam, że mogłabym zarwać przy niej nockę.

Ostatnio nie umiałam się oderwać od [Epidemii] Suzanne Young. Gdyby nie łzawiące oczy proszące o litość zapewne włączyłabym swoje lampki choinkowe robiące za oświetlenie i spędziła z nią przyjemną noc!

Mowa jest srebrem, a milczenie złotem – czyli książka z najlepszymi dialogami.

Tutaj musiałam nieco pomyśleć, bo nic mi nie przychodziło do głowy. Dopiero po kilku minutach pomyślałam o trylogii {Igrzysk śmierci} i nieśmiertelnych kwestiach Haymitcha. Chociaż ten podstarzały kawaler lubiący sobie wypić specjalizował się w sarkazmie, to jego komentarze zawsze trafiały w sedno sprawy. I za to go wielbiłam!

Raz na wozie, raz pod wozem – czyli książka, która miała dużo zwrotów akcji.

Jest wiele takich książek, ale ponownie wspomnę tutaj o niesamowitej [Pandorze], która była naszpikowana akcją. Nie bez powodu jest uznawana za jedną z lepszych thrillerów. ;)

Pierwsze koty za płoty – czyli książka, przez której początek nie mogłam przebrnąć.

Wystarczyło spojrzeć na półkę, aby sobie przypomnieć jakąkolwiek książkę pasującą do tego punktu. I mam – [Gen atlantydzki] A. G. Riddle. Początek przypominał mi istny thrillerowy western, bo co rusz ktoś do siebie strzelał, a zapamiętanie kto jest kim graniczyło z cudem. Na szczęście sytuacja się opanowała, a ja mogłam – na spokojnie – przeanalizować tamten harmider i ruszyć dalej.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu – czyli książka, którą zna prawie każdy.

Kto by nie znał słynnego [Zmierzchu] Stephenie Meyer? Ta zakazana miłość śmiertelnej Belli i nieśmiertelnego Edwarda była wręcz wyznacznikiem i guru innych powieści o tej samej tematyce. Aż się łezka w oku kręci, kiedy człowiek pomyśli, że to dzięki tej sadze powrócił do czytania. Taki tam sentyment... ;)

Co ma wisieć, nie utonie – czyli książka, której zakończenie przewidziałam, będąc w trakcie czytania.

W tej konkurencji definitywnie wygrywa [Panika] Lauren Oliver. Już prawie od początku przewidziałam zwycięzcę tej chorej i niebezpiecznej gry i naprawdę nie byłam zdziwiona, gdy moje przypuszczenia okazały się prawdą. Aczkolwiek książka ma kilka plusów, dla których warto po nią sięgnąć!

Od przybytku głowa nie boli – czyli ulubiona powieść licząca ponad 400 stron.

Czy to będzie dziwne, kiedy znowu wspomnę o [Intruzie] Stephenie Meyer? ;)

Wszystko co dobre szybko się kończy – czyli ulubiona książka licząca mniej niż 200 stron.

Bezapelacyjnie wskażę [Medaliony] Zofii Nałkowskiej. W tej lekturze szkolnej znajdziecie wiele emocjonalnych historii opowiedzianych przez ludzi, którzy przeżyli piekło II Wojny Światowej. Autorka nie miała jednak uwagi wtrącać swoich spostrzeżeń, co jeszcze bardziej potęguje wpływ tych wszystkich słów na nasze emocje. Po jej przeczytaniu nie będziecie w stanie zbyt długo narzekać na swój los.

Być kulą u nogi – czyli książka, w której występuje trójkąt miłosny.

Praktycznie w co drugiej książce widnieje motyw trójkąta miłosnego, co jest dla mnie znacznym utrudnieniem. Dlatego pozwolicie, że ominę ten punkt? :)

Jedna jaskółka wiosny nie czyni – czyli autor, którego przeczytałam więcej niż jedną książkę/serię i każda z nich mi się podobała.

Suzanne Collins – bezapelacyjnie!

Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby – czyli bohater, który czuje się niekomfortowo w sytuacji, w jakiej się znalazł.

Thilli z książki [Skazani] autorstwa Alice Hill. Chyba nikt z nas nie chciałby odnaleźć ciała najbliższej sobie osoby we własnym domu i spróbować jakoś normalnie funkcjonować. Dodatkowo do żałoby dochodzi przeprowadzka oraz zmiana szkoły. To już dopiero sporo atrakcji jak na tak krótki czas!

Co cię nie zabije, to cię wzmocni – czyli bohater, który pod wpływem różnych czynników dorośleje.

Tutaj śmiało mogę wskazać młodszą siostrę Katniss Everdeen, Primrose. Z nieporadnej i przerażonej dziewczynki dość szybko stała się pewną siebie nastolatką gotową zastąpić matkę i nieść pomoc potrzebującym medycznej ręki.

To już wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca i zapoznaliście się z moimi odpowiedziami. ;)
Do napisania!  

5 komentarzy:

  1. Świetny TAG! Ja jeszcze nie dojrzałam do "Igrzysk Śmierci", jakoś nie mogę się przełamać by poznać tę historię :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pandora" też mnie przyjemnie zaskoczyła - świetna, bardzo oryginalna powieść postapokaliptyczna.
    Strasznie chciałabym kontynuacji "Intruza"!
    Pozdrawiam :D
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny TAG!
    Zgadzam się, że "Niezgodna" była pisana dla pieniędzy, nie mam zdania o Więźniu, bo jeszcze niestety nie czytałam, ale koniecznie się zapoznam i ocenię :)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha dobry tag tez mi sie lezka kreci przy zmierzchu xD bo to ksiazka z moich lat szkolnych, ale na szczescie nei wyznacznik mojej czytelnosci :P tak czy siak jest sentyment i lubie ja, tylko szkoda ze zle przetluamcyzli :( pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny tag! Bardzo mi się przyjemnie czytało. :))
    O jeju, ja też uwielbiam "Dzieci z Bullerbyn"! A co do książek pani Suzanne Young to ja muszę się w końcu do nich dorwać, bo chyba już dosłownie wszyscy je czytali ;-;
    Pozdrawiam serdecznie,
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.