Autor:
Suzanne Collins
Tytuł:
Gregor i Kod Pazura
Tytuł
oryginału: Gregor and the Code of Clow
Seria:
Kroniki Podziemia
Tom:
V
Przekład:
Dominika Dziewońska
Wydawnictwo:
IUVI
Ilość
stron: 440
Wszyscy
w Regalii dwoją się i troją, aby przebywający w ich świecie
Gregor nie poznał całej prawdy na temat Przepowiedni Czasu. Tym
samym wzmagają podejrzenia chłopca, który nawet nie przypuszcza,
jak bardzo jest ona okrutna. Już wystarczy, że złowroga armia
szczurów zbliża się nieubłaganie do królestwa ludzi, a w
Podziemiu nadal przebywają mama i siostra nastolatka.
Gregor
będzie musiał zrobić wszystko co w swojej mocy, aby móc
bezpiecznie odprowadzić rodzinę do domu oraz pomóc Regalianom
przetrwać atak wroga. A żeby nie było tak łatwo to sen spędza mu
z powiek Kod Pazura, który jest ostatnią nadzieją na wygranie
wojny.
Czy
chłopiec da radę ponieść na swoich barkach taki ciężar? A może
postanowi się poddać i sam się odda w łapy Mortifera czyhającego
na jego życie, kiedy tylko się dowie, że właśnie taki los
przepowiedział dla niego sam Sandwich? I jak zareaguje na fakt, iż
do Regalii przybyła Lizzie, druga z jego sióstr?
Ponoć
jako dorośli ludzie uwielbiamy wspominać czasy dzieciństwa, ale
niekiedy tak bywa, że nie wiemy, czy będzie nam dane dożyć
sprawdzenia prawdziwości tych słów.
Już w pierwszym rozdziale dało się
odczuć ciężko atmosferę, jaka zapanowała w Regalii. To nad wyraz
zrozumiałe, ponieważ książka zaczyna się od momentu, w którym
autorka zakończyła wydarzenia z poprzedniego tomu. Wtedy jeszcze
wieści o zbliżającej się wojnie rozprzestrzeniały się z
prędkością światła, a tutaj na samym starcie
odkryłam, że
rękawice zostały rzucone. Automatycznie uruchomił się we mnie
tryb współczucia dla oszołomionego tym faktem Gregora, któremu po
raz pierwszy przyszło się zmierzyć z prawdziwym obliczem tej
krwawej jatki. Nierozumiejący do końca jej potęgi próbował
odnaleźć się w nowej sytuacji, a do tego wszystkiego dochodziła
świadomość, że najbliżsi ludzie ukrywali przed nim coś naprawdę
ważnego. Ja sama nie rozumiałam, dlaczego nagle mieli przed nim
sekrety, ale kiedy poznałam prawdę, to aż miałam łzy w oczach.
Zrozpaczona przyglądałam się rozwojowi akcji, modląc się w
duchu, aby najgorsza część Przepowiedni Czasu się nie ziściła.
W międzyczasie autorka próbowała odwrócić moją uwagę od tego
istotnego elementu toczącymi się walkami i nieprzerwaną próbą
rozwikłania nieszczęsnego Kodu Pazura, który spędzał sen z
powiek najmądrzejszych przedstawicieli ras zamieszkujących
Podziemia. Nawet ja, jako czytelniczka, otrzymałam ten szyfr pod sam
nos, lecz takie zagadki nigdy nie były moją domeną i pozostawiłam
rozwikłanie tego lepszym od siebie.
Im bliżej byłam końca, tym bardziej
nerwy opanowywały moje ciało. Drżąca od szargających mną emocji
próbowałam nie odłożyć książki, bo tym samym mój strach
mógłby ze mnie kpić, że tak łatwo się poddałam. Ale posłałam
w jego stronę niegrzeczny gest, walcząc o dotrwanie do
najistotniejszego fragmentu całej serii. I... dożyłam ją! Może
cała chodziłam, lecz w minimalnym stopniu odczułam lekkie
rozczarowanie. Nie chcę wam zdradzać z jakiego powodu, ale
przypuszczam, że nie byłam w tym odosobniona. Suzanne Collins –
czy zostanę uznana za wariatkę, kiedy najpierw panią przytulę,
aby następnie popchnę pod nadjeżdżającego smarta? Tak się po
prostu nie robi!
Dopiero po śmierci można było być bezpiecznym.
Zewsząd otaczający mnie nastolatkowie,
którzy nieudolnie próbują naśladować dorosłych poprzez palenie
papierosów czy też picie piwa wydali mi się jeszcze bardziej
zacofani, kiedy zetknęłam się z dojrzałością Gregora. Dobrze,
może to określenie może być nieco na wyrost, ale i tak była to
przyjemna odmiana, choć okraszona nieprzyjemną otoczką. Chłopiec,
doświadczony przez los, szybko pojmował niesprawiedliwość świata,
co znacznie odbiło się na jego psychice. Poszatkowany przez
uczestnictwo w walkach na terenach Regalii czasami nie myślał
racjonalnie i sam się pchał w łapy wroga. Dopiero przebłyski jego
dawnego oblicza nakazywały mu pomyśleć o bliskich, co skutkowało
krótkotrwałym otrzeźwieniem. To już nie był Gregor z pierwszego
tomu. To nie był ten chłopiec, którego od razu okrzyknęłam swoim
młodszym bratem. Pragnę znienawidzić Suzanne Collins za ten
koszmar zasponsorowany nastolatkowi, ale nie mogę. Przecież przy
tak drastycznych wydarzeniach byłoby dziwne, gdyby nic się nie
zmieniło w jego zachowaniu. Ale niesmak zrujnowania dzieciństwa
wojownikowi pozostaje.
Nawet nie wyobrażacie sobie mojego
zdziwienia, kiedy to arogancki Ripred ukazał swoje wrażliwe
oblicze. Tak, dobrze przeczytaliście – wrażliwe oblicze. Naprawdę
doznałam szoku! Jak inni bohaterowie zachowywali swój zarys w
każdym aspekcie, tak ten szczur przeszedł ogromną metamorfozę
mogącą się równać z tą od Gregora. A przyczyniła się do tego
obecność Lizzie, drugiej z sióstr głównego bohatera, która
stała się jego oczkiem w głowie z naprawdę zaskakujących
powodów. Właśnie one spowodowały, że otoczył ją opieką i nie
wyobrażał sobie, aby ktoś odważył się zrobić jej krzywdę. Ale
w trakcie wojny naprawdę łatwo o utratę bliskich osób. I Collins
o tym wiedziała, przez co musiałam powstrzymywać łzy w chwilach
utraty ukochanych postaci. Pokiereszowane serce prosi o
natychmiastowe zszycie i wyleczenie ran.
Jeśli uciekamy przed tym, czego się boimy, to coś i tak zawsze nas dogoni.
Wyjątkowo odpuszczę sobie opisywanie
kunsztu pisarskiego Suzanne Collins, bo naprawdę nie wiem, co
mogłabym tutaj jeszcze dodać. Wyczerpałam limit słów przy
wcześniejszych opiniach jej książek, a przecież nie będę
powtarzać jednego i tego samego. Wybaczycie mi?
Człowiek jest w stanie znieść wiele
bólu, ale jeżeli odczuwa go zbyt długo, może to przynieść
niepożądane skutki. Wtedy już niewiele brakuje, aby z pełnej
życia i radości osoby przeistoczyć się w pustą skorupę
działającą niczym automat. I właśnie [Gregor i Kod Pazura] jest tego najlepszym przykładem. Dlatego nie bądźmy obojętni na czyjeś
cierpienie. Próbujmy pomóc, choćby ten ktoś odrzucał oferowane
wsparcie. Walczcie o tego człowieka do skutku!
Podsumowując:
Pomimo drobnych wad wytkniętych w
powyższej opinii nadal jestem zmuszona napisać, że na takie
zakończenie serii czeka każdy książkoholik. Trzymające w
napięciu od pierwszej linijki tekstu, wywołujące mini zawały na
prawie każdym zakręcie... aż dziw, że ta książka nadal jest
polecana młodszym odbiorcom. Jak dla mnie trzeba do niej dojrzeć,
by zrozumieć jej przekaz i absolutnie wczuć się w główną
postać.
Nie żałuję decyzji przeczytania jej.
[Gregor i Kod Pazura] to książka, która dostarczyła mi tyle
emocji, że z pewnością nie zapomnę tego uczucia (i tej cudownej
historii) do końca życia.
Jedna z lepszych serii, z jakimi przyszło
mi się spotkać!
Moja ocena:
Recenzja książki została zamieszczona
na:
Książki z serii Kroniki Podziemia
Gregor i Niedokończona Przepowiednia
| Gregor i Przepowiednia Zagłady |
Gregor i klątwa Stałocieplnych |
Gregor i tajemne znaki | Gregor
i Kod Pazura
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu IUVI!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017 roku!
Przyznaję, że nie znam serii...
OdpowiedzUsuńJeśli przyprawia o zawały to nie wiem czy sięgać - jestem podatna na emocje, haha! :)
Pozdrawiam!
Trochę obawiam się Suzanne Collins w wersji dla młodszych czytelników, a z drugiej strony ciekawi mnie jak rozwinął się jej talent pisarski - taka sprzeczność. Ale na pewno nie spodziewałabym się, że książka wywołuje tyle emocji, to w końcu najważniejsze podczas czytania. :) Szkoda tylko, że w pewnym momencie również rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńPomimo rozczarowania Igrzyskami, chciałabym kiedyś poznać tę serię autorki :P
OdpowiedzUsuńHmmm, cóż ona musiała uczynić, że chcesz ją tak potraktować, jeju :D