Autor: Suzanne Collins
Tytuł: „Gregor i Przepowiednia
Zagłady”
Oryginalny tytuł: „Gregor and the
Prophecy of Bane. Book Two of the Underland Chronicles”
Seria: Kroniki Podziemia
Tom: II
Przekład: Dorota Dziewońska
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 336
Znacie przysłowie, które
mówi, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki?
Zapewne już się wam obiło o uszy, bo tak naprawdę ciężko od
niego uciec. Zazwyczaj karmi się nimi ludzi próbującymi
zejść się na nowo ze swoimi dawnymi sympatiami, tylko czy to
stwierdzenie obejmuje także powrót do innego świata?
Minęło już parę miesięcy, odkąd
Gregor wrócił do domu, zostawiając za sobą niebezpieczną
przygodę w Regalii. Mimo zalegającej w jego kieszeni przepowiedni
młody nowojorczyk nawet nie myśli o powrocie do tamtego miejsca.
Pragnie on jedynie powrotu normalności do swojego życia, jednak ta
odrobina luksusu nie jest mu dana.
Podczas spontanicznego wypadu do
parku na sanki dochodzi do przykrej sytuacji – Botka zniknęła.
Przerażony Gregor szuka jej wszędzie, jednak tak naprawdę może ją
znaleźć tylko w jednym miejscu. Chłopiec nie zastanawia się ani
chwili i powraca do Podziemi, jednak nie zamierza tam pozostać. Nie
wie on jednak, że jego przybycie nie jest przypadkowe, a porwanie
Botki było planowane już od dłuższego czasu.
Gregor ponownie podejmuje się
wyzwania, jakim jest ratowanie Regalii. Wraz ze swym nietoperzem oraz
oddanymi istotami wyrusza w niebezpieczną podróż, aby raz na
zawsze zlikwidować Mortifera – białego szczura z Przepowiedni
Zagłady.
Co zrobi chłopiec, gdy odkryję
prawdę o Mortiferze? Czy będzie w stanie wypełnić przepowiednię?
A może sprzeciwi się Regalii i sam stanie się zagrożeniem dla
wszystkich tych, którzy w niego wierzyli?
Kiedy otrzymałam możliwość
przedpremierowej lektury drugiego tomu „Kronik Podziemia” byłam
niezwykle zaskoczona, a zarazem zaszczycona. To drugi raz, gdy ktoś
daje mi szansę odkryć dany wyimaginowany świat przed oficjalnym
pojawieniem się książki na sklepowych półkach. Zostałam
ogromnie wyróżniona (wiem, że są jeszcze inni ludzie,
którzy także dostali taką szansę, ale nie psujcie mi
chwili), jednak czy moja ekscytacja nie wybuchła zbyt wcześnie?
Kiedy dziecię martwe, wojownik bez mocy, w jego sercu pustka, w duszy otchłań nocy.
Ponownie powróciłam do
świata wykreowanego przez Suzanne Collins. Miałam tę możliwość
wkroczenia do Regalii w bardzo krótkim odstępie czasowym od
pierwszego tomu, co ma swoje korzyści, ale także negatywne aspekty.
Przy tym tomie nie umiałam się
wczytać od razu. Potrzebowałam czasu, by się wgryźć w fabułę,
jednak to, co później otrzymałam wynagrodziło moje
początkowe męki. Ponownie otrzymałam opisy cudownej krainy, jaką
jest Podziemie. Mimo tak cudownej aury otaczającej ten świat nadal
brakowało mi jednak tego głębszego wniknięcia w krajobrazy tego
miejsca. Zdawkowe opisy danych miejsc nie nasyciły mnie tak bardzo,
jak tego chciałam. Rozumiem, że autorka mogła dać nam wolną rękę
do wyimaginowania sobie Regalii, wykreowania jej po swojemu, lecz i
tak wolałabym poznać więcej ważnych cech Podziemia. Dodatkowo
dołączyły tutaj kolejne, nieznane nam wcześniej, tereny i to też
mąci w głowach. Owszem, nie można zamykać się w jednej
przestrzeni, ale zanim wykreujemy nowe to może lepiej polepszyć
szkic tych starych?
Nie mogę jednak napisać, że
książka nie jest nasycona ludzkimi emocjami, bo skłamałabym.
Wiele razy łzy stawały mi w oczach, chociaż broniłam się rękami
i nogami, by nie okazywać swych słabości. Na próżno. Ta
książka udowodniła mi, że jednak moje skamieniałe serce może
mieć w sobie iskrę uczuć. Nie obyło się także bez śmiesznych
scen, przy których kąciki ust mimowolnie unosiły się ku
górze. Do tego wszystkiego dorzućmy efekty zaskoczenia, jakie
zaserwowała nam autorka, chociaż wiele z nich z łatwością
przewidziałam. No cóż... nie można mieć wszystkiego,
nieprawdaż?
Kto czytał moją wcześniejszą recenzję to pamięta, jakie było moje zdanie na temat Gregora. Przy
lekturze tej części zastanawiałam się, czy aby na pewno polubiłam
tego samego bohatera. Tym razem chłopiec sprawiał wrażenie osoby,
która zwraca uwagę jedynie na swoją rodzinę, gdy reszta
istot mogłaby nie istnieć. Owszem – interesowały go, ale tylko
wtedy, kiedy zagrażało niebezpieczeństwo jemu lub Botce. Ta
samolubna postawa mnie wytrąciła z równowagi, jednak szybko
powróciłam do pionu. Gregor zaczął inaczej myśleć, co
pozwoliło mi myśleć o nim, jak wcześniej. Chłopiec
zrehabilitował się do końca, gdy podjął jedną z ważniejszych
decyzji, od której aż łza zakręciła mi się w oku (po raz
kolejny). Nie zdradzę, co takiego dokonał – tego musicie
dowiedzieć się już sami.
Nie byłabym także sobą, gdybym
nie faworyzowała jakiejś drugoplanowej postaci. Moją uwagę
zwróciły dwa stworzenia, z czego jedna została wprowadzona
dopiero w tym tomie. Zacznę jednak od walecznego Aresa, którego
pominęłam we wcześniejszej recenzji, czego ogromnie żałuję. Ten
potężny nietoperz – mimo swoich problemów osobistych –
robił wszystko, aby udowodnić swoją wierność wobec Regalii i
samego Gregora. To właśnie Ares doprowadzał do porządku swojego
zespolonego*, za co go wielbię. Drugą postacią była Dygotka –
niesamowita szczurzyca, którą pokochałam za jej cięty język
i odważną postawę. Bez niej ten tom nie miałby sensu (zabrakło w
nim Ripreda – mignął jedynie na kilku stronach), jednak ona
całkowicie go zastąpiła. Pozostałe postaci jedynie darzę
sympatią i cieszę się, że Collins je stworzyła, bo wzajemnie się
uzupełniają.
Ona zawsze będzie latać z tobą. Wiesz o tym. Ona zawsze będzie latać z tobą.
Kunszt pisarski Suzanne Collins ani
odrobinę się nie zmienia. Nadal tworzy na tym samym poziomie,
jednak oczekiwałam po tym tomie już nieco więcej. Rozumiem, że
mogę zostać oskalpowana za takie stwierdzenie, ale taka jest
prawda. Całokształt twórczy jest niesamowity, lecz odczuwam
lekki niedosyt. Mam nadzieję, że kolejne części mnie już
naprawdę zaskoczą, bo to, co tutaj przeczytałam to już znam, a
rutyna i monotonia nie interesują mnie.
Podsumowując:
„Gregor i Przepowiednia Zagłady”
nie porwała mnie tak samo, jak jej poprzedniczka, jednak zapadła mi
w pamięć i zbyt szybko się od niej nie uwolnię. I nadal uważam,
że ta książka nadaje się nie tylko dla młodszych czytelników,
bo tę historię może poznać każdy, kto ma chęć na elektryzującą
przygodę pełną niebezpieczeństw i nietuzinkowych bohaterów.
Recenzja została zamieszczona na:
Książki należące do pięcioksięgu Kroniki Podziemia:
• [Gregor i Niedokończona Przepowiednia] • [Gregor i Przepowiednia Zagłady] • [Gregor i klątwa Stałocieplnych] • [Gregor i tajemne znaki] • [Gregor i Kod Pazura]
*Specyficzny związek między nietoperzem a człowiekiem. Polega on na wzajemnym chronieniu tego drugiego. Zespolenie odbywa się poprzez wymówienie przez obie strony specjalnej formuły.
***
Nie mam na tę chwilę czasu na rozpoczęcie kolejnej serii...
OdpowiedzUsuńNawet jeżeli bym miała - jakoś nie czuję się chętna na tę akurat.
Od Collins najpierw muszę przeczytać Igrzyska śmierci ;)
Nie znałam Collins od tej strony, chyba muszę sięgnąć po pierwszy tom tej historii, bo wydaje się bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńJak na razie muszę sięgnąć po pierwszy tom, bo pamiętam jak czytałam u Ciebie tamtą recenzję i mimo że od tego typu tematyki książek odeszłam jakiś czas temu, historia Gregora zachęcała. A później pewnie i na drugą się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Nie mogę się doczekać aż przeczytam drugi tom ! ;)
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas wezmę się za jej czytanie, bardzo ciekawi mnie jak Collins napisała tę książkę, bo Igrzyska bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do tagu LBA lista pytań u mnie na blogu
http://czytaniewekrwii.blogspot.com/2015/09/hej-hej-mam-dla-was-dzisiaj-moj-piaty.html
Pozdrawiam :P
Jeszcze nie było mi dane sięgnąć po pierwszą część tego cyklu, ale mam zamiar to szybko nadrobić. Bardzo dobra recenzja, świetnie się ją czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Suzane Collins pokochałam dzięki Igrzyskom Śmierci, jednak nigdy nie miałam okazji przeczytać żadnej innej książki jej autorstwa. Muszę w końcu sięgnąć po pierwszy tom tej serii ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Do tej pory nie poznałam tomu 1 o drugim nawet nie myślę.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że przeczytam tę książkę i jej poprzedniczkę, ale chwilowo nie mam czasu. Szkoda, że ten tom nie był tak dobry jak pierwszy.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam pierwszego tomu, a Ty już jesteś po lekturze dwójki? Szalejesz!
OdpowiedzUsuńMam tę serię w planach, jednak poczekam na ten moment, aż będą wszystkie części - nie lubię zbyt długo czekać na kontynuację, kiedy się w czymś zakocham! :)
z checia siegnelabym po tom 1 aby samemu sie przekonac czy jest taka jak opisuejsz :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, że po Igrzyskach Collins zabrała się za coś takiego... Seria wydaje się interesująca, ale w tej chwili mam całą listę pozycji na konkurs i odkładam ją czasem tylko dla naprawdę wyjątkowej, niesamowitej powieści ;-)
OdpowiedzUsuńJednakże recka świetna, masz bardzo ciekawy styl i można się od ciebie dużo dowiedzieć, a nie spojlujesz :-)
Zapraszam ---> http://czytamwiecjestemcaxianelim.blogspot.com/?m=0
~Anelim
~Anelim
Bardzo się cieszę, że kontynuacja jest równie dobra :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Muszę się z serią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze wcześniej o tej serii...
OdpowiedzUsuńMimo tak pochlebnych opinii na temat tej serii, która jest debiutem literackim słynnej na całym świecie Collins ja nie jestem zainteresowana tymi książkami. Aktualnie przepadłam w horrorach i tego się mocno trzymam!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji pierwszego roku prowadzenia bloga! Oby tak dalej! :-)