Autor:
Victoria Scott
Tytuł:
Tytany
Oryginalny
tytuł: Titans
Przekład:
Matylda Biernacka
Wydawnictwo:
IUVI
Ilość
stron: 336
Jak
często słyszycie, że pieniądze szczęścia nie dają? Zapewne nie
raz obijało wam się to powiedzenie o uszy. Przekazywane z ust do
ust powinno nabierać wartości. Właśnie – powinno. Oczywiście
wiadomo, że miłości i przyjaźni nie można kupić, ale co z
pozostałymi aspektami życia? Przecież uczuciami nie zapłacimy
czynszu za mieszkanie, nie zrobimy zakupów do domu... Dlatego
też jesteśmy skazani na pracę, byśmy mogli na to wszystko
zarobić. Jednak są tacy, którzy postanawiają zaryzykować i
zebrać potrzebne fundusze w całkiem inny sposób. Zaczynają
inwestować w niepewne interesy, przez co zamiast zyskiwać –
więcej tracą.
Po
utracie pracy ojciec Astrid Sullivan robi wszystko, aby utrzymać
swoją rodzinę. Dochodzi nawet do tego, że mężczyzna przepuszcza
oszczędności własnej rodziny w wyścigu tytanów, gdzie
stawia wszystko na niby pewnego pół konia – pół
maszynę. Od tamtego momentu już nic nie jest takie samo.
Astrid
postanawia temu zaradzić. Dlatego też kiedy nadarza się okazja
zasiąść na jednym z tytanów i na jego grzbiecie wziąć
udział w derbach – robi to. Tym samym spełnia swoje marzenie
związane z byciem po tej drugiej stronie siatki.
Tylko
czy dziewczyna dobrze to sobie przemyślała? Jak ona opanuje
maszynę, z którą nigdy nie miała do czynienia? I jak
zareaguje jej ojciec, kiedy odkryje ich nazwisko na liście
uczestników?
Czasami
jedna decyzja może spowodować lawinę niespodziewanych zdarzeń.
Na
tę książkę czekałam już od momentu jej zapowiedzi. Zakochana po
uszy w kunszcie pisarskim Victorii Scott odliczałam dni do jej
premiery. Jednak kiedy ją otrzymałam – nie wzięłam się za nią
od razu. [Tytany] odczekały swoje w bibliotecznym boksie i
uruchomiłam tryb czytania dość mocno po premierze. Tylko czy
wygrały one moje serce? A może miałam ochotę, by ich żelazne
kopyta stratowały mnie do utraty przytomności?