Hej. :D
Królik i ja
(zwariowana #Ivy, jakby ktoś nie wiedział) zostałyśmy nominowane
przez autorkę bloga Aleja Czytelnika do dwóch tagów:
Tea Book TAG oraz Harry Potter Characters Book TAG. Jako że ja
jestem tutaj szefem (tu się uśmiechnęłam niczym szaleniec)
postanowiłam, że odpowiemy na pierwszą nominację. Oczywiście
dziękujemy serdecznie za obie, ale cóż... nie można szaleć
aż tak bardzo! :D
Gotowi na sporą
dawkę herbat?
Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk.
#Ivy: Tak naprawdę
nie sięgam po klasyki, jednak postaram się to zmienić w
najbliższym czasie.
Królik: Nie
czytam klasyków.
Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
#Ivy: Jeszcze przy
żadnej książce nie udało mi się zasnąć, jednak bardzo nużyła
mnie lektura „Wiernej” od Veronici Roth. Naprawdę byłam
zdziwiona, że udało mi się ją przeczytać do końca.
Królik:
Sama z siebie nigdy nie zasnęłam przy książce. Albo nie, chwila -
kiedyś, kiedy miałam... siedem lat? Ubzdurało mi się, że
dziewczynki zasypiające przy książkach na filmach wyglądają
uroczo. Były to wakacje, spałam w jednym łóżku z moimi
kuzynami (siedem lat, oni też mniej więcej tyle, spokojnie),
wszyscy czytaliśmy. Ja - Klub Tiary (często o nim wspominam),
pierwszą część chyba, z różową okładką. W pewnym
momencie położyłam książkę na kołdrze i postanowiłam iść
spać. Tak po prostu.
A rok temu
odłożyłam na chwilę książkę do geografii, żeby odpocząć na
moment. Obudziłam się, kiedy mama i siostra stały w drzwiach,
pytając, co ja robię. Tak, zasnęłam.
Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
#Ivy: W tej chwili
jedynie przychodzi mi na myśl „Zbuntowana” od Veronici Roth
(rany, znowu ta autorka...), że gdyby Tris i jej banda mieli
telefony z aplikacją liczącą przemierzone kilometry i zamieniającą
je na pieniądze przeznaczane na daną fundację to otrzymaliby order
za zasługi charytatywne.
Królik: Hm,
trudne pytanie. Może... Harry Potter? Jest tam przemieszczanie się
pomiędzy salami Hogwartu i w ogóle! Albo „Akademia Dobra i Zła”.
Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
#Ivy: Tutaj
musiałam się mocno zastanowić, bo przeczytałam już wiele takich
książek, które zasługują na uwagę, jednak są wypierane
przez te mocno promowane przez wydawnictwa, że ciężko mi wybrać
jeden tytuł. Może to jest ten czas, aby ponownie przedstawić
wszystkim „Córkę piekarza” od Sarah McCoy. Najlepiej
zapoznać się z jej niesamowitym klimatem właśnie teraz, kiedy
powoli przygotowujemy się do świątecznego szaleństwa.
Królik:
„Dotyk Julii”! *krzyczy wewnętrznie* A oprócz tego: Ja,
diablica - seria jest świetna (powiedziała po dwóch
częściach), a jest o niej dość cicho, a przynajmniej ja mam takie
wrażenie.
Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
#Ivy: Ojj, jest
sporo takich książek i ciężko mi wybrać tylko jeden tytuł.
Spoglądam teraz na swoją półkę i już wiem, że jest to na
pewno „Kolacja z wampirem” Abigail Gibbs.
O tym tytule było tak głośno, że sama połakomiłam się na to
„cudo”. I później dostałam zgagi.
Królik:
„Gwiazd naszych wina”. Okej, nie jest zła, aczkolwiek będę się
upierać - Green ma lepsze książki, a
„Szukając Alaski”
rządzi.
Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
#Ivy: Miałam tak
przy „Przysiędze” Kimberly Derting, gdzie początkowe rozdziały
ciągnęły się niczym guma przyklejona do podeszwy, jednak moja
cierpliwość została wynagrodzona. Tak samo było przy „Klejnocie”
Amy Ewing, a że tam były zgrzyty przy czymś innym... ;)
Królik:
„Mroczne Umysły”, zdecydowanie. Zastanawiałam się nawet, czy
jej nie odłożyć po pierwszych rozdziałach.
Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.
#Ivy: Tutaj nie mam
nic do napisania.
Królik:
Muszę się przyznać, że nie czytano mi na dobranoc, a jeśli już
to rzadko. Pamiętam tylko, jak kiedyś (uwaga, wspomnienia) siostra
uprosiła mamę, żeby nam poczytała. Jaki tytuł nosiła książka?
„H jak Hipopotam" z cyklu ABC... uczę się! Chyba wciąż
mam ją gdzieś w domu.
Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.
#Ivy: Na tę chwilę żaden tytuł nie przychodzi mi do łepetynki... ;)
Królik: Co,
myśleliście, że Dotyk Julii? Nie, tutaj wypchnę przed szereg
„Ja, diablica” i może jeszcze „Klejnot”!
Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.
#Ivy: Do dzisiaj
mam ciary na plecach, kiedy przypomnę sobie historie ludzi ukazane w
„Medalionach” Zofii Nałkowskiej. To jedna z niewielu lektur,
które mocno zapadły w mojej pamięci. No i oczywiście
„Dziewczyny z Syberii”. Niektóre kobiety przeżyły taki koszmar, że aż czasami mam ochotę się wychłostać za to, że myślę o tym, jak to miewam źle w życiu...
Królik: Nie
czytam raczej książek, która zmroziłaby mi krew w żyłach,
chociaż przy czytaniu Dotyku Julii mówiłam coś do siebie w
stylu: "o nie, jak on może?!"
Rozlana herbata, czyli kogo taguję:
#Ivy: Ja ze swojej
strony taguję: Ciekawy cytat o książkach, Modna Książka, Cleo M. Cullen oraz Z książkami przy kawie. :)
Królik: ...
To by było na tyle. Następnym postem na naszym blogu będzie podsumowanie października, w którym nieco się działo... ^^
A żeby uprzyjemnić Wam czas oczekiwania, to zapraszam serdecznie na rozdanie zakładkowe, za które odpowiada nasza szanowna panna Królik, która zapewne kica z radości przy każdym kolejnym zgłoszeniu. :P
Mnie kiedyś kusił Coffe book Tag, z wiadomych względów, ale jakoś się nie złożyło, żebym go jednak stworzyła we własnym wydaniu ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację! Wpis u mnie powinien pojawić się wieczorem. I pewnie też wcisnę do niego Kolację z wampirem.
OdpowiedzUsuńFajny tag. ja ostatnio litrami pije herbatkę z cytryną ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Dziękuję za odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńWidzę w tym tagu dużo "Dotyku Julii", ale to nic dziwnego, bo jest to świetna trylogia :D
Z całego TAGu najbardziej w głowie utknęły mi Dotyk Julii, który mi się nie podobał oraz Niezgodna, której nie skończyłam nawet pierwszej części :D A no i jeszcze był tam Klejnot, który mam zamiar przeczytać i Mroczne Umysły, z których podobał mi się tylko pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację ;)
OdpowiedzUsuńWpis koło dziewiątej ;)
Jako osoba uzależniona od herbaty, muszę z ręką na sercu przyznać, że tag wyjątkowo... smakowity. ;)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że GNW jest dobra, ale też trochę przereklamowana ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Zgadzam się z Królikiem - o "Ja diablica" mówi się zdecydowanie za mało, a to jedt naprawdę genialna seria. Mnie GNW bardzo się podobała. Próbowałam przeczytać inne książki Greena, ale poległam :/
OdpowiedzUsuńJa czytałam tylko ,,Niezgodną" Veronici Roth, ale też przy niej prawie zasnęłam :)
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem tego wielkiego zachwytu nad Gwiazd naszych wina... :/
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto sięgać po klasyki! Tylko chyba warto do tego dojrzeć - ja dopiero teraz się w nich naprawdę rozkoszuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę dorwać w końcu książkę "Ja, diablica"!
Pozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Hej! Jaki świetny tag!! Jeszcze nigdy nie widziałam fajniejszego!
OdpowiedzUsuńA niektóre klasyki są niezłe i warto je przeczytać, ja np polecam "Robinsona Cruzoe", " Winnetou" itp.
Pozdrawiam
http://czytamwiecjestemcaxianelim.blogspot.com/?m=0
Z książką do geografii no ładnie!
OdpowiedzUsuń