Hej,
Tak
naprawdę musiałam sobie dosadnie przypomnieć, kiedy to ostatnio
wpuszczałam do sieci tego typu publikację, bo jestem tak zakręcona,
że naprawdę zapominam o tego typu rzeczach. Sam fakt, iż zdążyłam
zakopać innymi wpisami moją wspaniałą BLUSZCZOWĄ MASAKRĘ o
czymś świadczy. Obiecuję jednak poprawę i czym prędzej pomyślę
o wznowieniu tej serii. Dobrze, wrócę do ważniejszej kwestii.
Poświęciłam
kilka godzin (Mój jakże wspaniały internet uniemożliwiał mi
pracę przy tym, ale to się wytnie), aby pozbierać fragmenty
opublikowanych, od października do grudnia, recenzji, by
zaprezentować Wam...
Jesteście
gotowi na odświeżenie pamięci? :)
PAŹDZIERNIK:
Pochłonięta przez ten fantastyczny świat przenoszący mnie kilkaset lat wstecz nie umiałam okiełznać swej rosnącej z każdym kolejnym rozdziałem ciekawości. Cóż się dziwić, kiedy akcja goni akcję, a przyjacielskie sojusze są przeplatane intrygami oraz wszechobecnymi zdradami. Na każdym kroku jesteśmy w stanie odczuć klimat tego wyimaginowanego świata! Krok po kroku jesteśmy wprowadzani do przeróżnych zakątków, poznając ich charakterystyczne cechy wyróżniające je na tle innych. I chociaż momentami fabuła przeciążała wyobraźnię to i tak po odłożeniu książki na półkę ponownie po nią sięgałam, aby poznać dalsze losy naszych Niepowszednich...
Aleksandra
Jest mi strasznie trudno przelać wszystkie swoje myśli o tej książce na papier, kiedy do teraz nie jestem w stanie ich okiełznać i poukładać. To w ogromnym stopniu wina Suzanne Collins bawiącej się emocjami czytelników. Ja także nie zostałam pominięta w tym procederze. A przyznam szczerze, że obawiałam się jakości [Gregora i tajemnych znaków]. Wcześniejszy tom sugerował powolne wypalanie się autorki oraz możliwe wyczerpanie nakładu pomysłów. Na szczęście – po raz kolejny – zostałam pozytywnie zaskoczona. (...)
Aleksandra
LISTOPAD:
Pierwsze wrażenie? Nic specjalnego… Schemat niezbyt oryginalny – w końcu wątek zakazanej magii już parę razy pojawiał się w literaturze, styl nie jest zły, podobnie jak bohaterowie. Ale nie minęło dużo czasu, jak świat przedstawiony przez Virginię Boecker pochłonął mnie bez reszty! Dawno nie czytałam książki, którą pochłonęłabym w tak krótkim czasie. Nie potrafiłam zostawić takiej historii na dłuższą chwilę, od razu musiałam wiedzieć, co stanie się dalej. Emocje podczas lektury szalały, nie było łatwo. A kiedy przyszła pora na koniec… wciąż chciałam więcej. Dlatego teraz z utęsknieniem będę czekać na drugi tom przygód Elizabeth! (...)
Patrycja
Prawdę powiedziawszy spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Przyzwyczajona do wszelkiego typu poradników oczami wyobraźni już widziałam pełno zakazów i nakazów, którymi nasza smoczyca karmi dziewczynkę. Na całe szczęście moje przypuszczenia się nie spełniły, bo dzięki temu zyskałam coś znacznie więcej, za co jestem ogromnie wdzięczna. Także nie miałabym takich myśli, gdybym przeczytała opis [Poradnika dla smoków...] do samego końca, ale wolę ten fakt przemilczeć...
Aleksandra
Rozpoczynając swoją przygodę z [Co mnie zmieniło na zawsze] nie byłam gotowa na to, że tuż po skończeniu tej książki nie będę w stanie otrząsnąć się z emocji, jakie ze sobą niosła. Może wcześniej miałam styczność z tematyką gwałtu, ale nie było mi dane dojrzeć aż tak drastycznych zmian zachodzących w psychice osoby, jak to było w przypadku Eden. Zastraszona przez Kevina nie miała odwagi otworzyć ust i powiedzieć o tym potwornym „sekrecie” nawet najbliższym, bojąc się ich reakcji. Strasznie drżałam o jej życie i oto, jak ono się toczy. Nieraz sama wnikałam w jej skórę i odczuwałam wszystkie nagromadzone w niej emocje. Żyłam jej strachem, cierpieniem, bólem... Byłyśmy wręcz jednością! (...)
Aleksandra
Agatę poznałam jako zagubioną, sponiewieraną przez życiowe doświadczenia kobietę pragnącą odnaleźć na nowo swoje miejsce na ziemi. Los jej nie oszczędzał, ale możliwość rozpoczęcia kolejnego w swym życiu etapu dodawała jej skrzydeł i dawała nadzieję na lepsze jutro. Już na samym początku obdarzyłam ją ogromną sympatią i, jak już wspominałam, zależało mi na tym, aby zła passa odeszła w niepamięć, żeby mogła ona odetchnąć wolnością od wszelkich problemów. Jednakże autorce udało się ją nieco przerysować, co już zmniejszyło moją sympatię do tej kobiety, ale nadal byłam ciekawa tego, jak potoczą się jej losy...
Aleksandra
Jeśli chodzi o styl Joy Fielding, moim zdaniem jest on po prostu dobry. Nie mam raczej pola do popisu, jeśli chodzi o zachwalanie cudownych opisów czy dialogów. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że książkę czyta się przyjemnie. Wnioskuję, że niektórzy byliby w stanie pochłonąć ją w krótkim czasie, u mnie jednak tak nie było z różnych powodów...
Patrycja
Nieprzywykła do tego typu książek (i nieświadoma poziomu erotyzmu tego tytułu) znacznie obawiałam się jej wnętrza. Owszem – nikt mnie zmuszał do sięgnięcia po [Na jej rozkazy]. Zrobiłam to z własnej, nieprzymuszonej woli, jednakże strach związany z tym, że mogę natrafić na niesmaczne sceny erotyczne kiełkował, próbując przejąć nade mną kontrolę. Niestety dość szybko przyszło mu się ewakuować. Autorki – mimo dość trudnej tematyki, jaką jest BDSM – wyszły z tej próby zwycięsko!
Aleksandra
GRUDZIEŃ:
Chociaż z samego tytułu powinnam już wywnioskować, że osobliwość ma tutaj ogromne wrażenie, ale nie nastawiałam się na aż taką moc rażenia! Może momentami czułam się przytłaczana dość wybujałą fantazją autorki, to i tak byłam pod ogromnym wrażeniem wspomnień spisanych przez samą Avę Lavender, które oczarowały mnie w ekspresowym tempie. Zafascynowana tymi ludźmi wręcz pragnęłam poznać ich jeszcze bliżej. Może nadnaturalna otoczka miała tutaj ogromne znaczenie, to jednak losy familii Lavender odgrywały istotniejszą rolę, ukazując jaśniejsze i ciemniejsze strony ich relacji...
Aleksandra
Do [Fangirl] miałam dwa podejścia. Za pierwszym razem dałam sobie spokój po jakiejś setnej stronie, po prostu nie chciałam tego czytać dalej. Odstawiłam więc ją na rzecz innej książki. Po raz drugi postanowiłam zabrać się za nią w te wakacje. I nawet jeśli parę razy miałam ochotę znów ją odłożyć, nie poddawałam się. Dotrwałam do końca...
Patrycja
Naładowana pozytywnymi oczekiwaniami już na samym starcie otrzymałam niezbyt miłą niespodziankę. Miałam wręcz nietęgą minę, kiedy to po pierwszym rozdziale zaczęłam się martwić o przesłodzenie fabuły. Bałam się, że gorące uczucie Elizabeth i Johna może przyćmić swoim żarem namiętności zdarzenia, za którymi tak tęsknie spoglądałam. Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam ich jako parę i ogromnie się cieszę ich szczęściem, ale opis wskazywał na nieco mocniejsze doznania w innych sferach. Parę stron później ta oczekiwana sceneria wysunęła się na pierwszy plan, co mnie niezmiernie uradowało. I właśnie wtedy zrozumiałam, że to był przedsmak tego, co tak naprawdę na mnie czekało w dalszej części [Królobójczyni]...
Aleksandra
Jak wcześniej wyczuwałam, że przy tworzeniu trylogii Niezgodnej autorka miała nieco ograniczone pole manewru względem kreacji świata, tak w [Naznaczonych śmiercią] mogła sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa, udowadniając, iż wyobraźnia tak naprawdę nie posiada granic. Tym samym pokazała mi, że jednak umie napisać coś takiego, co będę w stanie określić mianem dobrej lektury! (...)
Aleksandra
Kolejny
taki wpis już w kwietniu! :)
Miło sobie powspominać to wszystko, co już było. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam podobną reakcję jeżeli chodzi o książkę ,,Co mnie zmieniło na zawsze". ,,Fangirl" osobiście nie cierpię. Strasznie mi się nie spodobał styl pisania autorki, ale postanowiłam dać jej drugą szansę. Książkę Veronica'y Roth bardzo chcę przeczytać! :) Mam nadzieję, że szybko nadarzy mi się taka okazja, bo wręcz nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie jest tak powspominać recenzje ;D
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
SZELEST STRON
Wow! Trochę się tego nazbierało, ale miło jest tak wrócić myślami do dobrych chwil ;)
OdpowiedzUsuń