wtorek, 12 lipca 2016

Ale to już było, czyli Bluszczowe Wspomnienia #2

Hej. :)

Pamiętacie może mój kwietniowy wpis, w którym postanowiłam wszystkim przypomnieć recenzje zamieszczone na naszym blogu w pierwszym kwartale tego roku? Jeżeli jesteś z nami od niedawna, to nie musisz się niczym przejmować – tutaj znajdziesz to, o czym aktualnie wspominam.
Niedawno przejrzałam komentarze pod tą publikacją i – dzięki temu – przypomniałam sobie, że ta inicjatywa bardzo Wam się podobała. Dlatego też warto wziąć się za drugi kwartał i pokazać, co miałyśmy do powiedzenia na temat pewnych książek.


To jak? Jesteście gotowi na kolejną dawkę recenzenckich wspomnień? :)


Aby przejść do danej recenzji kliknij w tytuł książki!

KWIECIEŃ:


[W dziczy] – Fiona Wood

Kunszt pisarski Fiony Wood jest poprawny, jednak brakowało mi niekiedy iskry rozpalającej wyobraźnię. Dostrzegałam ją jedynie, gdy do głosu dochodziła Lou. Właśnie przy niej autorka miała największe pole do popisu, jednak postanowiła ona mocniej skupić się na Sib, co nieco pogarsza sytuację. Nie mogę jednak odmówić tego, że ukazała ona tytułową dzicz w taki sposób, że miałam wrażenie, jakbym sama przebywała w tamtym miejscu, oddychała świeżym powietrzem i przysłuchiwała się dźwiękom natury. To jest ogromny plus...”
#Ivy

[Krąg życia] – Adam Jay Epstein oraz Andrew Jacobson

Po raz kolejny podobała mi się kreacja Aldwyna, który zajął miejsce w moim sercu i nie pozwala nikomu się zastąpić. Chociaż w tej części całkowicie obdarzyłam sympatią Skylar i z ochotą obserwowałam kalectwo Gilberta, to i tak kocur bije ich wszystkich o głowę. Nie piszę tego dlatego, że jestem miłośniczką tych mruczących istot pokazujących człowiekowi, gdzie jest jego miejsce. Chociaż momentami irytował mnie fakt, iż to właśnie sierściuch (prawie) zawsze miał jakieś wątpliwości, które wpływały na losy fabuły...”
#Ivy

[Playlist for the dead] – Michelle Falkoff

Styl autorki jest lekki, a jednocześnie chwilami potrafi przytłoczyć. Mamy tutaj tajemnicę, do której rozwiązania dążymy w trakcie lektury. Każdy rozdział naznaczony jest piosenkami ze składanki, które są dla nas wskazówkami w zagadce śmierci Haydena. Nie każdemu muszą się one podobać, bo gusta muzyczne mamy różne. Osobiście była ona dla mnie trochę… obojętna. Nie polubiłam jej, ale też nie znielubiłam. Chwilami nie mogłam zrozumieć, dlaczego wcześniej tak bardzo cieszyłam się z upiększenia książki tytułami piosenek do odsłuchania.”
panna Królik


[Ja, diablica] – Katarzyna Berenika Miszczuk

Jako że [Ja, diablica] należy do grupy literatury młodzieżowej, to nie mogło tutaj zabraknąć przereklamowanego schematu, jakim jest trójkąt miłosny. Beleth kocha Wiktorię. Wiktoria kocha Piotrusia, ale Beleth nie jest jej obojętny. Piotruś to ogromny znak zapytania. Diabeł robił śmiałe próby podboju serca głównej bohaterki, które nieraz były tak nachalne, że aż głowa pęka. Były też takie momenty, że już się w tym wszystkim gubiłam, ale nie prosiłam o dobrą mapę. Chciałam zostać pożarta przez dzikie zwierzęta, byle tylko nie znosić tej słodyczy i „namiętności”...”
#Ivy

[Na przekór nocy] – Estelle Laure

Co zrobi człowiek, aby zakryć tak liczne wady? Maskuje je czymś oryginalnym, co pozwala oderwać oczy od mankamentów i dać pole do popisu pod kątem czegoś świeżego. Autorka również po to chwyciła. Przecież nie od dziś wiadomo, że im dziwniejsze imiona bohaterów tym bardziej kusimy czytelników. To bardzo dobry zabieg, ale trzeba pamiętać o pewnej zasadzie: co za dużo to niezdrowo! A tutaj zabrakło umiaru. Nie raz musiałam wracać do wcześniejszych stron, aby rozeznać się kto jest kim. W końcu wyposażyłam się w mini ściągę, bo wieczne powtarzanie jednego i tego samego mnie nie bawiło, a jedynie irytowało...”
#Ivy

[Remedium] – Suzanne Young

Już wcześniej wiedziałam, że autorka umie sobie igrać z emocjami czytelnika, lecz tym razem przeszła samą siebie! Z przerażeniem w oczach obserwowałam, jak zmiany osobowości potrafią wpłynąć na człowieka. Serce biło mi jak oszalałe, a uczucie strachu i ciekawości towarzyszyło mi już od samego początku książki i wzrastało z każdym kolejnym rozdziałem. Chociaż motyw depresji i samobójstw jest znacznie drastyczniejszy od żałoby, to udało się tutaj wzmocnić jego rangę i udowodnić, że ten smutny okres w życiu człowieka działa niczym toksyny. Wręcz czułam jego potęgę i – wraz z leczonymi – starałam się polepszyć swoje życie i zacząć dostrzegać zalety otaczającego mnie świata...”
#Ivy


[Dom na Wschodniej] – Sabina Jakubowska

Jeśli chodzi o bohaterów, każdy znajdzie tu chyba swojego faworyta. Mamy szeroki wybór, do wyboru, do koloru. Jest Jachu, Pi-Stachu, Roksana, Konstancja i jej braciszek (motyw z jelonkiem podbił moje serce), Róża (jej motyw z muminkami również pozostanie w mojej pamięci), Jok czy też inni. Mamy tu standardowo wredną jędzę, która z początku nie jest w sumie taka wredna. Mamy romans, mamy dramat, mamy tajemnice. Mamy… wszystko...”
panna Królik


W tej książce każda poboczna postać jest wykreowana w ten sposób, aby zapadać w pamięci. Choćby przewinęła się jedynie w jednym krótkim akapicie, to i tak ma swój cel i go osiąga. Każda osoba postawiona na drodze Allana wnosi swoją cząstkę i nie wyobrażam sobie, aby ich zabrakło. Nawet sama Gunilla była mile widziana! Przymykałam oko na jej ograniczony zasób słów, bo przecież nikt nie jest idealny, prawda? Każdy ma coś na sumieniu!”
#Ivy

MAJ:


[Bez słów] – Mia Sheridan

Fabuła [Bez słów] jest dla mnie trudną do określenia. Z jednej strony nie ma w niej typowej akcji, wybuchów czy pościgów, ale z drugiej coś w tej historii trzyma nas przy sobie i każe zostać, śledzić dalsze losy bohaterów. Opisane jest tu zwykłe życie – spotkania z przyjaciółmi, praca, relacje międzyludzkie. Ale jest ono nieco okrojone i przedstawione oczyma osób pokrzywdzonych przez los. A tym samym – ciekawe...”
panna Królik

[Łowczyni] – Virginia Boecker

Nawet nie zdążyłam dobrnąć do drugiej strony pierwszego rozdziału, a już wiedziałam, że ta książka to strzał w dziesiątkę. Wręcz spijałam zapisane na kartkach słowa, chłonęłam je całą sobą. Autorka wręcz oczarowała mnie swoim wyobrażeniem alternatywnej szesnastowiecznej Anglii. Zręcznie połączyła zwyczajny świat z tym magicznym, tworząc wyśmienitą mieszankę oddziałującą na nasze kubki czytelnicze. Dopieściła także detale, które pomagają nam wczuć się w tamte realia. Strasznie bolało mnie, gdy musiałam odkładać [Łowczynię], bo nawet zatrzymywanie się na końcu danego rozdziału wywoływało niedosyt i chciało się więcej i więcej! Tutaj zawsze coś się dzieje! Tajemnica goni tajemnicę, a akcja goni akcję. Nie ma mowy na nudę...”
#Ivy

[Remedium] – Suzanne Young

Styl autorki jest prosty, lekki i przyjemny w lekturze. Pełen świetnych opisów, które tak bardzo uwielbia mój umysł, z lekką dozą humoru, ale także dramatu. Wszystko w świetnych proporcjach, które sprawiają, że nie czujemy się przeciążeni. Podczas czytania pragniemy tylko więcej i więcej. Zostajemy brutalnie wciągnięci do wytworzonego przez autorkę świata, gdzie nawet zwykły fryzjer okazuje się fantastycznym bohaterem! Dopiero po przeczytaniu ostatnich słów wychodzimy, z miną, która powinna mówić wszystko. Bo brakuje nam słów, żeby opisać szalejące w naszym wnętrzu emocje. Zwłaszcza po zakończeniu, które zapewnia nam Suzanne Young...”
panna Królik


[Tetragon] – Thomas Arnold

Im bardziej zagłębiałam się w [Tetragon], tym pewniejszym krokiem wchodziłam w całą fabułę. W kulminacyjnych momentach nie umiałam oderwać wzroku od tekstu i z zapartym tchem obserwowałam każdą akcję mogącą pomóc w toczącym się śledztwie. Nawet łapałam się na tym, że zaciskam nerwowo pięści, gdy pada strzał czy też wyczuwam w powietrzu mieszankę rdzy i soli towarzyszącą przy upływie krwi. Przyznam jednak, iż w pewnym momencie książka stawała się dla mnie coraz cięższa od przesytu...”
#Ivy

[Dwór cierni i róż] – Sarah J. Maas

Muszę przyznać – z początku byłam do tego tytułu nastawiona dość sceptycznie. Opinie zachęcały, podobnie jak oceny na książkowych portalach, ale czegoś mi brakowało w opisie. A przynajmniej do czasu, aż nie przestudiowałam go po raz enty. Dopiero wtedy spostrzegłam, że najnowsze dzieło pani J. Maas zapowiada się świetnie! Dlatego też nie czekałam dłużej z decyzją zakupu przy okazji Światowego Dnia Książki. Tym razem egzemplarz ten nie czekał na swoją opinię zbyt długo – postanowiłam przeczytać go jak najszybciej, aby uniknąć spoilerów (który, swoją drogą, i tak zafundowała mi koleżanka). Ale… co z moją opinią?”
panna Królik


[Syrena] – Kiera Cass

Chociaż mogłabym się przyczepić do wielu schematycznych fragmentów, które napatoczyły się na mnie w trakcie czytania [Syreny], tak muszę przyznać, że Kiera Cass wie, jak tworzyć. Chociaż jej kunszt pisarski nie jest na wysokim poziomie i nie zdobędzie Literackiej Nagrody Nobla, to jednak umie oczarować czytelnika swoim łączeniem słów, co skrzętnie wykorzystuje. Autorka stawia na naturalność i to się chwali, lecz z czasem prostota tekstu może przytłoczyć każdego i wypadałoby wtrącić co nieco świeżości w dany fragment. No i – oczywiście – nie przeciągać strun...”
#Ivy

[Jedyny pirat na imprezie] – Lindsey Stirling

Muszę szczerze przyznać, że chwilami miałam wrażenie, jakbym czytała normalną książkę, a nie autobiografię. Nie mogłam zdać sobie sprawy z tego, że to przecież autobiografia, która zawsze kojarzyła mi się z czymś niezmierni nudnym! Przy [Jedynym piracie na imprezie] było kompletnie inaczej. Autorka wciągnęła mnie do swojego świata i przedstawiła go tak, że nie chciałam jej opuszczać. Podzieliła się swoimi wspomnieniami oraz sekretami, odsłoniła część siebie. W książce tej nie była sławną skrzypaczką. Była człowiekiem. Miała swoje problemy, miała marzenia, w które chwilami wątpiła, robiła błędy jak każdy z nas. Patrząc na Lindsey, którą widzimy w teledyskach, nie myślimy o tym, jaka jest ani jaką miała przeszłość. Widzimy ją jako kogoś popularnego, nie jako człowieka...”
panna Królik

CZERWIEC:


[Arena 13] – Joseph Delaney

Czasami miałam wrażenie, że nasz piętnastoletni Leif urodził się za późno, bo nieraz jego zachowanie wskazywało na to, iż mógłby być uznawany za kogoś starszego. Sam fakt dojrzałej postawy wobec swojego postanowienia zaskoczył mnie. Nie mogłam wyjść z podziwu, że czytam o losach tak młodej osoby, dość doświadczonej przez los. Wtedy przychodziły momenty, gdy Joseph Delaney przypominał sobie o wieku naszego głównego bohatera i przywracał go do porządku. Wtedy rozsądny nastolatek wykazywał się głupotą, którą mógł mylić z odwagą...”
#Ivy

[Jedyny pirat na imprezie] – Lindsey Stirling

Przyznam szczerze, że miałam pewne obawy co do kunsztu pisarskiego Lindsey Stirling, ale już od pierwszej strony wiedziałam, że czeka mnie niesamowita przygoda. Skrzypaczka zawarła w tej książce całą siebie, co widać w każdym najmniejszym zdaniu. Do swojego pamiętnika przemyciła swoje słynne poczucie humoru, a energia oplata czytelnika i nie dopuszcza do przeczytania tego wszystkiego bez wyczuwania emocji. Żeby jednak nie męczyć ludzi jedynie opowieściami możemy także podziwiać zdjęcia z prywatnych albumów rodziny Stirling i obserwować nie tylko zmiany psychiczne Lindsey, ale również fizyczne. Dodatkowo znajdziecie pod nimi komentarze potrafiące wywołać szeroki uśmiech na twarzy!”
#Ivy

[Gen atlantydzki] – A.G. Riddle

Na samym początku nie było tak kolorowo. Chociaż lubię, gdy akcja zaczyna się już od pierwszych stron, ale tutaj przeżywałam istną mordęgę! Wszystko ruszyło z kopyta i pędziło na złamanie karku, a wszelcy bohaterowie mienili się w oczach. Strzelaniny goniły strzelaniny. Zastanawiałam się nad tym, czy aby dobrze trafiłam: czy to thriller a może przykrywka dla papierowego westernu? Nie zliczę, ile osób straciło życie w pierwszej części [Genu atlantydzkiego]. Dopiero co o kimś mówiono... i bum! I już tego człowieka nie ma...”
#Ivy



Szczerze mówiąc, sam pomysł na powieść oraz film nie jest jakiś szczególnie niezwykły. Jest prosty, ale za to świetnie przedstawiony. Czasem sprawiał dla mnie wrażenie magicznego. Ale to zapewne za sprawką wątku miłosnego, który – jak w większości romansów – był niesamowity, ale w rzeczywistym świecie nie byłoby tak pięknie i ładnie...”
panna Królik

[Irena] – Małgorzata Kalicińska oraz Basia Grabowska

Przez pewien czas zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze czytam tę książkę. Nie mam na myśli tego, że mogłaby być ona odwrócona do góry nogami. Chodzi mi raczej o jeden aspekt: czas. Tutaj panuje jego istna mieszanka! W jednej chwili czytam o zdarzeniach w teraźniejszości, by chwilę później ktoś robił to samo, ale już opierając się o słowa dość mocno wskazujące na przeszłość. Przez ten zabieg byłam nieco zdezorientowana. Dlaczego autorki skorzystały z takiej zabawy? Przecież od zawsze wiadomo, że jak coś piszemy, to stawiamy tylko na jeden czas i się go trzymamy...”
#Ivy

Do napisania! :)

***

9 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na post! Kilka wspomnianych w nim recenzji mnie zaciekawiło więc na pewno je sobie przeczytam :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla odświeżenia pamięci - rewelacyjny pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś przegapiłam pierwszą edycję, ale teraz to nadrabiam i stwierdzam, że to całkiem fajna inicjatywa. :) Fajnie jest przypomnieć sobie recenzje i można odkryć coś nowego. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa idea na odświeżenie pamięci :)
    Pozdrawiam!
    http://papierowenatchnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kreatywny post! Świetna robota i miłe wspomnienia! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz widzę coś takiego na blogu i muszę przyznać, że mi się to podoba. To idealna alternatywa, aby raz jeszcze przypomnieć dane recenzje. Dodatkowo podoba mi się motyw z cytatami, bo nieco już wiemy o danej książce, a jak ktoś jest zaintrygowany to więcej przeczyta. I te okładki stworzone w artystyczny sposób... wyczuwam, że spędziłaś przy nich sporo czasu. I zastanawia mnie, jakiego programu używasz do obróbki zdjęć? Czyżby photoshopa? 😊

    ~Wagabunda🌺

    OdpowiedzUsuń
  7. Po raz kolejny jestem zdania, że to świetny pomysł na odświeżenie pamieci na temat przeróżnych recenzji. Obstawiam, że w styczniu zrobisz podsumowanie całego roku.
    Poza tym dostrzegłam, że więcej tutaj twoich wpisów. Królik sie obija? :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhhh...
    Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia...
    Odwaliłyście kawał dobrej roboty, dziewczęta. Tylko pozazdrościć :D
    Gratuluję i czekam na odsłonę trzecią! :D
    Pozdrawiam gorąco,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.